PolskaProkuratura milczy po publikacji nt. zabójstwa Olewnika

Prokuratura milczy po publikacji nt. zabójstwa Olewnika

Ani prokuratura, ani policja nie
potwierdzają doniesień "Dziennika", według których w
uprowadzenie Krzysztofa Olewnika zamieszani są warszawscy i
pruszkowscy przestępcy.

Prokuratura milczy po publikacji nt. zabójstwa Olewnika
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

14.02.2009 | aktual.: 14.02.2009 23:43

Raport, na który powołuje się gazeta, miał powstać w Komendzie Głównej Policji w 2006 r. "Dziennik" powołuje się też na policyjną analizę billingów telefonicznych, z których wynika, że w okolicy, w której doszło do przekazania okupu porywaczom, wykonywane były podejrzane połączenia telefoniczne. Wszystkie ma łączyć osoba Andrzeja A. powiązanego z grupami przestępcami z Pruszkowa. Bandyci mieli też kontaktować się z aresztowanym w piątek Jackiem K.

Zapytany o to, czy opublikowane informacje na temat analizy billingów są prawdziwe, szef gdańskiego biura Prokuratury Krajowej, Zbigniew Niemczyk, powiedział: - w toku siedmioletniego postępowania w tej sprawie zgromadzono bardzo dużo informacji, które były udostępniane różnym osobom. Różne też były hipotezy: jedne bliższe prawy, inne dalsze. -

- Nie skupiamy się na doniesieniach mediów, prowadzimy postępowanie - powiedział też Niemczyk dodając, że chciałby zaapelować do mediów o ostrożne formułowanie hipotez dotyczących tej sprawy.

Rzecznik komendanta głównego Policji Mariusz Sokołowski powiedział, że policyjny raport i analizy zostały włączone jako jawne do akt sprawy, która toczyła się wobec osób już skazanych w procesie dot. zabójstwa Olewnika.

- W tej chwili w prasie publikowane są różnego rodzaje hipotezy, bliższe lub dalsze prawdzie. Nie potrafię odpowiedzieć, skąd pochodzą informację zawarte w artykule "Dziennika". Na tym etapie postępowania wydaje się niewłaściwym podawanie informacji nie do końca sprawdzonych, które mogłyby zaszkodzić prowadzonej sprawie - dodał.

Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. Rodzina zapłaciła 300 tys. euro za jego uwolnienie. W lipcu 2003 r. okup przekazano porywaczom, jednak Olewnik nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany.

Proces w tej sprawie toczył się od października 2007 do marca 2008 r., gdy zapadł wyrok. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności. Jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwo.

W ocenie pełnomocnika rodziny Olewników, mecenasa Ireneusza Wilka, sprawa analizy billingów, wskazujących na kontakty Jacka K. z gangsterami, podobnie jak inne ustalenia związane z tym wątkiem, z niewyjaśnionych powodów nie została wcześniej wykorzystana przez śledczych.

- My nie prowadziliśmy postępowania. Jednak zwracaliśmy uwagę na wiele wątków, które budziły nasz niepokój. Zwracaliśmy też uwagę na dowody wprost sugerujące udział Jacka K. w uprowadzeniu, a przynajmniej składanie przez niego nieprawdziwych zeznań - powiedział Wilk. Przyznał, iż analiza billingów była znana jeszcze przed wpłynięciem do płockiego Sądu Okręgowego aktu oskarżenia w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.

- Dlatego coraz bardziej zrozumiałe jest to, co mówił Włodzimierz Olewnik, że na ławie oskarżonych są wykonawcy, a nie ma sprawców - dodał Wilk. Wyraził jednocześnie nadzieję, że wszystkie wątpliwości związane z prowadzeniem śledztwa w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, wyjaśni powołana sejmowa komisja śledcza. Wilk zapowiedział udział pełnomocników rodziny Olewników w dalszych przesłuchaniach Jacka K.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)