Prokuratura kontra sąd ws. Nangar Khel
Prokuratura złożyła zażalenie na
decyzję Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie, który zdecydował o
zwróceniu jej sprawy polskich żołnierzy, oskarżonych o zabicie
cywilów w afgańskiej wiosce Nangar Khel - poinformował rzecznik
Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Jerzy Artymiak.
15.10.2008 | aktual.: 15.10.2008 15:59
Oczywiście, w sprawie można mnożyć dowody celem dowiedzenia okoliczności już stwierdzonych. Nie sposób jednak uznać, że ich brak daje podstawę do uznania wadliwości przeprowadzonego śledztwa i uniemożliwia rozpoczęcie procesu sądowego - podkreślił w Warszawie.
Zgodnie z procedurami, orzeczenie rozpatrzy Izba Wojskowa Sądu Najwyższego.
WSO, argumentując swą decyzję, wskazywał w ubiegłym tygodniu na "istotne braki postępowania przygotowawczego". Wyrażają się one - w ocenie sądu - m.in. w niepełnej opinii dotyczącej obrażeń ciała u pokrzywdzonych oraz niedokładnym przeprowadzeniu oględzin miejsca, z którego prowadzono ostrzał. Zdaniem WSO, także opinia biegłych z zakresu broni i amunicji jest niejasna. Sąd wskazał ponadto na nieprzesłuchanie w charakterze świadków zatrzymanych talibów, gubernatora prowincji Paktika, mieszkańców Nangar Khel i dwóch innych sąsiednich wiosek. Podniesiono również m.in. nieuzyskanie przez śledczych korespondencji radiowej prowadzonej w dniu zdarzenia przez siły zbrojne ISAF.
W ocenie prokuratury, orzeczenie WSO w Warszawie uznać należy za rażąco niesłuszne, albowiem wydano je z naruszeniem przepisów Kodeksu postępowania karnego - podkreślał płk Artymiak. Jak przypomniał, zwrot sprawy może nastąpić, gdy spełnione zostaną dwie przesłanki - istotne braki postępowania przygotowawczego oraz znaczne trudności w ich usunięciu w postępowaniu sądowym.
Płk Artymiak podkreślił, że sąd "może stawiać żądanie przeprowadzenia jedynie dowodów niezbędnych do wyświetlenia prawdy, a nie dążyć do rozbudowania postępowania dowodowego poza rzeczywistą i racjonalną potrzebę".
Odpierając sugestie sądu dotyczące opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, iż nie rozstrzygnięto w niej czy obrażenia powstały w wyniku użycia moździerza czy karabinu WKM, płk Artymiak podnosił, że sprawa wydaje się być oczywista, jeśli rozpatruje się materiał dowodowy całościowo. Z zeznań trzech pokrzywdzonych Afganek wynika bowiem, że wszystkie ofiary akcji znajdowały się w budynku, do którego wpadł granat moździerzowy, a z miejsca ustawienia karabinu WKM nie było możliwości bezpośredniego ostrzału zabudowania.
Jak podał, biegli z zakresu medycyny "zostali zawnioskowani do przedstawienia opinii na rozprawie", więc sąd miałby możliwość wyjaśnienia wątpliwości. W ocenie prokuratury, "zbędne i bezcelowe" jest zatem również wzywanie do przesłuchania wszystkich lekarzy biorących udział w leczeniu pokrzywdzonych.
Jak wskazał płk Artymiak, wykonanie ekshumacji i oględziny zwłok - "oprócz bezcelowości i nieprzydatności do stwierdzenia powstałych obrażeń ciała" - sprzeczne jest z afgańskim prawem. Zdaniem śledczych, "sąd zdaje się nie zauważać faktu, że czynności te mają być przeprowadzone (...) na terytorium niepodległego państwa, w którym obowiązuje suwerenny system prawny - oparty na islamskim prawie szariatu".
Niezrozumiała - jak ocenia prokuratura - jest również wskazana przez sąd konieczność przesłuchania w charakterze świadków wszystkich osób, obecnych na miejscu zdarzenia przed pogrzebem, aby uzyskać informację o obrażeniach ofiar. Przypomniał, że WSO (w osobie tego samego sędziego, który wydał postanowienie o zwrocie sprawy), przesłuchał przebywające w Polsce na leczeniu pokrzywdzone kobiety oraz ich opiekunów.
Nie sposób podzielić oceny sądu, że oględziny miejsca, z którego prowadzono ostrzał miejscowości oraz zabudowań Nangar Khel, wykonane zostały w sposób nierzetelny, ogólnikowy i wyrywkowy, a dokumentacja fotograficzna jest nieczytelna- podkreślał Artymiak._ Czynności te zostały przeprowadzone w sposób adekwatny do istniejących ograniczonych warunków technicznych i realnego zagrożenia bezpieczeństwa osób je prowadzących_- ocenił.
Jak podkreślił, konieczność zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom (ok. 60 osobom) zalecanej przez sąd wizji połączonej z eksperymentem - przy braku prawnych możliwości wezwania świadków i na obszarze objętym działaniami zbrojnymi - zdaje się być "praktycznie niewykonalne". Przypomniał, że w prowincji Paktika nie ma już polskich żołnierzy (siły zostały przegrupowane do Ghazni).
Uwzględniając ponad roczny upływ czasu oraz pozbawiony charakterystycznych punktów odniesienia pustynny krajobraz miejsca zdarzenia, a także okoliczności odbudowy i przebudowy Nangar Khel, doświadczenie polegające na sprawdzeniu możliwości obserwacji zabudowań przez oskarżonych (...) będzie nieprzydatne i niemożliwe do przeprowadzenia - ocenił.
Śledczy odrzucają zastrzeżenia sądu dotyczące opinii biegłych z dziedziny balistyki, w których podnoszono fakt, iż jeden z autorów zgłosił zdanie odrębne. Prokuratura wskazuje, że na procesie sąd mógłby wyjaśnić swoje "rzekome wątpliwości".
Odnosząc się do kwestii nasłuchu korespondencji radiowej prowadzonego przez ISAF, płk Artymiak oznajmił, że "z oświadczenia dowódcy SKW polskiego kontyngentu w Afganistanie i szefa komórki kontrwywiadu armii USA z Kwatery Głównej Rejonu Operacji "Wschód" ISAF wynika, że nie odnaleziono w zasobach monitoringu żadnej informacji o działaniach z 16 sierpnia obejmujących rejon Wazi Khwa i Nangar Khel".
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy z 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób (w tym troje dzieci), dwie zmarły w szpitalu. Prokuratura wojskowa oskarżyła sześciu żołnierzy o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi dożywocie, jednego żołnierza o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy.
Do odrębnego postępowania wyłączono kilkanaście innych wątków związanych ze sprawą Nangar Khel. Chodzi m.in. o znieważenie zwłok, poniżanie żołnierzy przez dowódcę, narażenie na utratę życia dwóch szeregowych, utrudnianie postępowania, użycie przemocy wobec świadków w prowadzonym postępowaniu oraz służbę jednego z żołnierzy w Legii Cudzoziemskiej.