Gdzie sądzić prokuratora?
Proces na pewno będzie toczył się przed Sądem Okręgowym w Katowicach - poinformowała rzeczniczka tego sądu Teresa Truchlińska-Binasik. Pierwszy katowicki sędzia, który miał prowadzić proces Jerzego H., złożył wniosek o wyłączenie go z tej sprawy. Okazało się bowiem, że studiował razem z byłym prokuratorem.
Pierwotnie akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Katowicach. Ten wystąpił do Sądu Najwyższego z wnioskiem o przekazanie sprawy do innego okręgu z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości. Jerzy H. był długoletnim prokuratorem na Śląsku, jest znany wielu miejscowym sędziom osobiście, a śledztwo przeciwko niemu prowadziła prokuratura w Krakowie - uzasadniali sędziowie.
SN nie uwzględnił tych argumentów i uznał, że nie ma przeciwwskazań, by sprawa toczyła się w Katowicach. Wtedy sąd rejonowy zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, aby sprawę rozpatrywał sąd wyższej instancji. Sąd apelacyjny zgodził się z tym wnioskiem i sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Katowicach. Sędzia, który miał prowadzić tę sprawę, złożył wniosek o wyłączenie go, ponieważ studiował na jednym roku z Jerzym H.
Teraz przewodniczący wydziału karnego rozważa, któremu sędziemu przydzielić sprawę. Niewykluczone, że któraś ze stron złoży wniosek o losowanie sędziego. Nasze stanowisko zostało wyrażone w postanowieniu sądu rejonowego, który zwrócił się do SN z wnioskiem o przekazanie tej sprawy do innego okręgu - powiedziała sędzia Truchlińska-Binasik. Sędziowie sądu rejonowego stanęli na stanowisku, że oskarżony przez długie lata był prokuratorem w tym okręgu i doszedł do najwyższego stanowiska, może to zatem budzić wątpliwości co do bezstronności sędziów okręgu - dodała sędzina.
Zarzuty wobec Jerzego H.
Jerzemu H. krakowska prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego na służbie i wyłudzenia pieniędzy oraz przestępstw przeciwko dokumentom: posłużenia się dokumentami poświadczającymi nieprawdę i fałszowania dokumentów. Drugim oskarżonym w tej sprawie jest właściciel spółki Krzysztof G., który wystawiał faktury poświadczające nieprawdę i umożliwiał w ten sposób wyłudzanie pieniędzy.
Jak ustaliła prokuratura, mechanizm wyłudzeń polegał na tym, że prok. H. przedstawiał trudną sytuację finansową prokuratury, wskazywał na potrzeby i braki w zakresie sprzętu biurowego i przyjmował darowizny na te cele. Darczyńcami były śląskie firmy związane głównie z górnictwem, hutnictwem i energetyką. Przeznaczenie pieniędzy dokumentował fałszywymi fakturami VAT, uzyskane środki nie trafiały jednak na konto prokuratury.
Proceder odbywał się od września 1993 roku do marca 2002 roku. Z danych wynika, że pierwsze wyłudzenia miały miejsce dwa miesiące po utworzeniu prokuratur apelacyjnych w lipcu 1993 roku. Zarzuty w stosunku do Krzysztofa G. dotyczą okresu do 1999 roku. Jerzemu H. grozi do 15 lat pozbawienia wolności.
O sprawie napisał jako pierwszy "Newsweek". W kwietniowym numerze z 2002 roku tygodnik podał, że H. wydaje więcej, niż zarabia, mieszka w luksusowym mieszkaniu w dzielnicy willowej Rybnika, a on i jego żona, nauczycielka, jeżdżą luksusowymi samochodami.
Według H., współwłaścicielką jego samochodu BMW za 280 tys. zł i auta żony - BMW za 100 tys. zł - oraz domu za 280 tys. zł jest teściowa, która otrzymała spadek w wysokości 300 tys. dolarów i "subsydiuje" jego rodzinę.
W kwietniu 2002 r. minister sprawiedliwości Barbara Piwnik odwołała Jerzego H. z zajmowanego stanowiska. Przyczyną odwołania było jego publiczne zaprzeczenie, że został zobowiązany przez minister Piwnik do przesłania szczegółowych wyjaśnień dotyczących zarzutów stawianych mu przez tygodnik "Newsweek".
W połowie listopada 2002 roku krakowski sąd na wniosek prokuratury aresztował Jerzego H. W ramach zabezpieczenia majątkowego prokuratura zajęła 60 tys. zł z jego wynagrodzenia w Prokuraturze Apelacyjnej i 60 tys. zł z jego konta bankowego oraz obciążyła hipotekę dwóch nieruchomości w Rybniku do wysokości 300 tys. zł.