Proces "łowców skór" - oskarżony miał nakłaniać świadka do składania fałszywych zeznań
Oskarżony o zabójstwa b. sanitariusz łódzkiego pogotowia Andrzej N. miał nakłaniać jednego ze współosadzonych w areszcie do składania fałszywych zeznań; tak wynika z grypsu przechwyconego przez służbę więzienną, przedstawionego w poniedziałek na kolejnej rozprawie w procesie "łowców skór".
W toczącym się przed Sądem Okręgowym w Łodzi procesie na ławie oskarżonych zasiadają dwaj b. sanitariusze oraz dwaj b. lekarze łódzkiego pogotowia.
Mężczyzna, który przebywał w jednej z celi z oskarżonym sanitariuszem, został powołany przez obrońcę na świadka po tym, jak dwóch innych współwięźniów złożyło zeznania obciążające Andrzeja N. W przechwyconym przez służbę więzienną grypsie N. miał instruować świadka, jak ten ma zeznawać na jego korzyść. Napisał m.in.: "pamiętaj, żeby cię nie zakręcili, bo prokurator i sędzia to cwaniaki".
Świadek przyznał, że otrzymał taki gryps od Andrzeja N. Ten ostatni przed sądem przyznał, że napisał gryps, ale zaprzeczył, że wysyłał go do świadka. Prokurator prowadzi już śledztwo w sprawie nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań.
W poniedziałek w procesie zeznania miał rozpocząć biegły z zakresu anestezjologii i intensywnej terapii, ale rozprawa po kilkudziesięciu minutach została odroczona, bowiem sędzia ze składu orzekającego źle się poczuła.
Odpowiadający przed sądem w procesie "łowców skór" dwaj b. sanitariusze Andrzej N. i Karol B. są oskarżeni o zabójstwo w sumie pięciu pacjentów przez podanie im preparatu zwiotczającego mięśnie - pavulonu, a dwaj lekarze - Janusz K. i Paweł W. - o narażenie łącznie 14 pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i nieumyślne doprowadzenie do ich śmierci.
Całej czwórce zarzuca się także przyjmowanie pieniędzy od firm pogrzebowych za informacje o zgonach. B. sanitariuszom grozi dożywocie, lekarzom odpowiadającym z wolnej stopy - do 10 lat więzienia.