Proces Kamila Durczoka. Dziennikarz walczy o 9 mln zł odszkodowania
Były szef "Faktów" TVN Kamil Durczok rozpoczyna przed sądem walkę o odszkodowanie od tygodnika "Wprost". Dziennikarz domaga się 9 mln zł za artykuły opublikowane przez tygodnik, w których oskarżono go m.in. o molestowanie współpracownic.
30.06.2015 | aktual.: 30.06.2015 08:23
- To będzie posiedzenie przygotowawcze. Dotyczy ono organizacji, terminów i świadków - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem" adwokat Durczoka mec. Jacek Dubois.
Prawnicy dziennikarza będą chcieli udowodnić, że formułowane przez "Wprost" zarzuty dotyczące molestowania pracownic TVN były pomówieniem. W tej sprawie dziennikarz walczy o 2 mln zł odszkodowania.
Z kolei za publikację o rzekomej ucieczce z mieszkania, w którym znalezione zostały m.in. ślady narkotyków, erotyczne gadżety czy płyty z zoofilią, były szef "Faktów" domaga się od wydawcy "Wprost", jej byłego naczelnego oraz dziennikarzy odpowiedzialnych za powstanie tekstu 7 mln zł.
Zdaniem Sylwestra Latkowskiego - byłego redaktora naczelnego tygodnika, który zadecydował o publikacji materiału - kwoty te mają na celu zastraszenie dziennikarzy.
Durczok przesłuchany
Kamil Durczok na początku maja został przesłuchany w sprawie narkotyków, które w styczniu policja znalazła w mieszkaniu wynajmowanym w Warszawie przez jego przyjaciółkę, a odwiedzanym przez byłego szefa "Faktów" TVN. - Podejrzewam, że na tym rola pana Durczoka w tej sprawie się zakończy - mówił wtedy Wirtualnej Polsce pełnomocnik dziennikarza mec. Jacek Dubois.
Wyjaśniał, że Durczok był przesłuchiwany przez prokuraturę przed weekendem majowym w charakterze świadka.
Pełnomocnik Durczoka dementował też informację, by pracowniczki stacji, które czuły się molestowane przez przełożonych, złożyły przeciwko niemu pozwy cywilne. - Żadne pozwy do nas nie wpłynęły - mówił mec. Dubois.
PIP nie wykryła mobbingu w TVN
Państwowa Inspekcja Pracy nie wykryła łamania praw pracowniczych i mobbingu w stacji TVN. Kontrola zakończyła się podpisaniem protokołu bez zastrzeżeń - informowało pod koniec kwietnia Radio Zet.
- Zbadaliśmy dokumenty firmy, wewnętrzne procedury, podejmowane działania i szkolenia pracowników. Nie stwierdziliśmy naruszenia praw pracowników - mówiła rzeczniczka prasowa Okręgowej Inspekcji Pracy, Maria Kacprzak Rawa.
Na początku kwietnia warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. ewentualnego przestępstwa molestowania seksualnego w TVN. Śledczy uznali, że zidentyfikowane przez komisję TVN przypadki "niepożądanych zachowań" nie wyczerpują znamion przestępstwa.