PolskaPrezydent Sopotu: zmiany w ordynacji wyborczej to polityczna hucpa

Prezydent Sopotu: zmiany w ordynacji wyborczej to polityczna hucpa

Planowane zmiany w ordynacji wyborczej to hucpa polityczna. To niegodziwość, żeby zmieniać reguły w czasie biegu. Ten wyborczy bieg już trwa. W tej chwili decyduje interes partyjny, dlatego powinno wprowadzić się do konstytucji zasadę, że wszelkie zmiany reguł wyborczych obowiązują dopiero od następnej kadencji – powiedział prezydent Sopotu Jacek Karnowski w audycji "Salon Polityczny Trójki".

25.08.2006 | aktual.: 06.10.2006 14:06

Beata Michniewicz: Panie prezydencie, kiedy ostatnio spacerował Pan po molo, tak dla przyjemności?

Jacek Karnowski: Chciałem powiedzieć, że dziś o godz. 6.05, ale to był obowiązek bycia w Trójce. Tak dla przyjemności, to raczej, muszę powiedzieć, że zimą. Kiedy molo jest bardziej oblodzone, trochę pogoda sztormowa, jest tyle ludzi, co teraz, bo dopiero dzień się zaczyna.

A pamięta Pan, ile metrów ma molo?

- 511,5 m.

Dobrze. I co Pan sobie myśli? Tak spacerując, w którą stronę Pan patrzy? Na drugi brzeg, czy w stronę Warszawy może?

- W stronę Warszawy nie. Widok to ładny, ale może atmosfera nie ta. Natomiast myślę, jak pięknie tutaj jest i jak warto tu przyjechać i oddychać świeżym powietrzem.

Proszę sobie wyobrazić taką sytuację. Sejm uchwala przeniesienie stolicy do Sopotu. Jakby się wtedy Sopot zmienił? Co by się stało z duchem miasta?

- Chyba by było zniszczone, może gdyby to było przeniesione bez Sejmu, to byłoby dużo lepsze. Jak z Sejmem, to już zupełna tragedia.

Jak z tego magicznego miejsca, jakim jest Sopot, patrzy się na wielką politykę?

- Tutaj też przewala się wielką politykę, bo trzeba pamiętać, że dwóch kandydatów, którzy startowali na prezydenta, Lech Kaczyński i Donald Tusk, to też sopocianie. Janusz Lewandowski, Olek Hall itd. możnaby jeszcze wielu wymieniać. Natomiast oni są tutaj trochę spokojniejsi, bardziej przyjaźni, bardziej ludzcy, więc może patrzymy trochę lepiej na tę politykę. Bo wszyscy narzekamy, ale jak mamy ich na co dzień, znamy ich z takiej bardziej ludzkiej twarzy, to się dużo lepiej patrzy.

A jak Pan postrzega planowane zmiany w ordynacji samorządowej, jako właśnie samorządowiec?

- To jest hucpa polityczna. Jest to pewna niegodziwość, żeby zmieniać reguły, już właściwie w czasie biegu, bo ten bieg wyborczy już trwa. Myślę, że powinno się w konstytucji wprowadzić taką zasadę, że można zmieniać wszelkie reguły wyborów dopiero od następnej kadencji. Wtedy myślano by o Polsce, a nie o interesie swej partii politycznej.

Jeśli wybory samorządowe przyniosłyby dla Sopotu dużą polityczną zmianę, to jak Pan myśli, miasto nadal będzie się rozwijać w swoim rytmie, w swoim tempie, nic się nie wydarzy? Sopot jest na tyle silny ze swoim wszelkim potencjałem?

- Myślę, że nam się udało to miasto przez 16 lat sprywatyzować, że ta gospodarka miejska biegłaby sama sobie. Chociaż każdy zegarek można popsuć. To zależy kto by to był. Bo jak do dzisiaj tych kandydatów nie ma. Co świadczy także o słabości PiS, że ani kandydata na prezydenta Gdańska ani Sopotu nie ma. Nie są ogłoszeni. Jest z SLD, może trochę z małym doświadczeniem samorządowym.

Przeczytaj: cały wywiad

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)