Pożegnaliśmy Jacka Chmielnika
Tłumy łodzian żegnały we wtorek na cmentarzu komunalnym na Zarzewie Jacka Chmielnika - aktora, reżysera, dramaturga. Pochowany został tuż przy zmarłym przed dwoma laty bracie. W kondukcie, obok żony Wandy oraz dzieci Julii i Igora, szły setki osób, m.in. przyjaciele z Krakowa: Bożena Adamek, Marcin Daniec, Jacek Ukleja. Byli aktorzy, z którymi pracował w Łodzi, m.in. Mirosława Marcheluk, Barbara Szcześniak, Barbara Dembińska, Adam Marjański. Był rektor PWSFTviT, prof. Jerzy Woźniak, dziekan Wydziału Aktorskiego Zofia Uzelac, dyrektor Teatru Nowego Janusz Michaluk.
29.08.2007 09:07
Pożegnanie poprzedziła uroczysta msza święta w wypełnionym po brzegi Kościele Artystów. Celebrował ją duszpasterz środowisk twórczych ksiądz Waldemar Sondka.
W liturgii swój udział mieli aktorzy Ewa i Andrzej Wichrowscy, Dymitr Hołówko, śpiewały Agnieszka Greinert i Monika Kolasa-Hladikova.
Cmentarnemu skupieniu i modlitwom duszpasterza towarzyszył tekst autorstwa Jacka Chmielnika. Ireneusz Czop odczytał fragment jego sztuki "Giewont" wystawionej na scenie Teatru Nowego w czasie, gdy sprawował tu funkcję dyrektora (1994 - 96). Była to kierowana do Stwórcy podzięka za radość istnienia.
Uroczystość zamykały dźwięki skrzypiec. Syn Igor (student Wydziału Aktorskiego PWSFTviT) grał motyw z filmu "Purpurowe skrzypce". Jak powiedział: "melodię, którą Tata bardzo lubił"...
Jacek Chmielnik miał 54 lata. Zmarł porażony prądem. Był łodzianinem z urodzenia, absolwentem III LO. W Łodzi skończył Szkołę Filmową. Tu powstawał "Vabank" Machulskiego z informacją w czołówce: Jacek Chmielnik po raz pierwszy na ekranie. 25 lat mieszkał w Krakowie, pracował w Teatrze im. Słowackiego. Niedawno przeniósł się z rodziną do Warszawy. W czerwcowej rozmowie z "Expressem" mówił, że choć na razie gra głównie w serialach, marzy o powrocie do teatru i robi wszystko, by nakręcić film. (rs)