Pożar w tunelu Salang - najtragiczniejszy epizod interwencji ZSRR w Afganistanie
Dla Związku Radzieckiego inwazja w Afganistanie okazała się katastrofą, która przyczyniła się do upadku komunistycznego imperium. Ale to, co wydarzyło się 30 lat temu w tunelu Salang, było prawdopodobnie jednym z najtragiczniejszych, pojedynczych epizodów tamtej wojny.
04.11.2012 | aktual.: 15.04.2014 19:55
Zbudowany pod Hindukuszem tunel stanowi strategiczną oś łączącą Kabul i południe Afganistanu z północą. Zanim powstał, transport musiał odbywać się ekstremalnie trudną do pokonania przełęczą Salang, położoną na wysokości 3400 metrów nad poziomem morza. Co gorsza, trasa ta zimą była praktycznie nieprzejezdna.
Dar od bratniego narodu sowieckiego
W pierwszej połowie XX wieku Afganistan pozostawał krajem neutralnym - nie wziął udziału w II wojnie światowej, a w czasie zimnej wojny nie opowiedział się po żadnej z rywalizujących ze sobą stron. Dzięki takiej polityce Kabul osiągał wymierne korzyści. ZSRR i USA chcąc zdobyć wpływy pod Hindukuszem, prześcigały się w fundowaniu Afganistanowi "prezentów", jakimi były drogi, lotniska i inna kluczowa dla rozwoju infrastruktura.
Właśnie w ramach tej strategii w 1955 roku Moskwa podpisała z Afganistanem umowę o budowie strategicznego tunelu pod masywnymi szczytami Hindukuszu. Jednocześnie była to realizacja kierunku obranego przez nowego afgańskiego premiera Muhammada Dauda Chana, który w zbliżeniu ze Związkiem Radzieckim widział przeciwwagę dla wpływów sąsiedniego Pakistanu.
Zaprojektowany i zbudowany przez radzieckie przedsiębiorstwa tunel został otwarty osiem lat później. Efekt był imponujący - wcześniej ciężarówki zmierzające z północy Afganistanu do Kabulu musiały omijać masyw górski, przez co podróż trwała średnio trzy dni. Teraz ta sama trasa zajmowała góra kilkanaście godzin. W tamtym czasie mierząca 2,7 km podziemna droga była najdłuższym i najwyżej położonym tunelem na świecie.
Piekło pod ziemią
Kiedy w 1979 roku Związek Radziecki rozpoczął interwencję zbrojną w Afganistanie, łączący stolicę z północą kraju tunel stał się strategiczną arterią dla Sowietów, przez którą nieustannie mknęły wojskowe konwoje. W trakcie jednego z takich ruchliwych dni, 3 listopada 1982 roku, pod ziemią doszło do eksplozji i tragicznego pożaru, który pochłonął nawet kilka tysięcy ludzkich istnień.
Niestety dokładne okoliczności dramatycznych wydarzeń nie są znane, skryte pod zasłoną radzieckiej propagandy. Udało się je częściowo zrekonstruować jedynie dzięki relacjom świadków i nieoficjalnym doniesieniom. Według najbardziej prawdopodobnej wersji w czasie przejazdu wojskowego konwoju doszło do zderzenia cysterny z paliwem z innym pojazdem. Konsekwencje wypadku były przerażające - cysterna eksplodowała, wywołując kolejne wybuchy amunicji i gwałtowny pożar.
W kilka sekund pod ziemią rozpętało się istne piekło. W tunelu uwięzione zostały dziesiątki pojazdów, w tym kilkadziesiąt ciężarówek wypełnionych radzieckimi żołnierzami. Ponadto razem z konwojem przemieszczała się o wiele liczniejsza grupa afgańskich żołnierzy i cywilów.
Żołnierze stacjonujący na obu końcach tunelu, myśląc, że eksplozja jest częścią większego ataku afgańskich bojowników, zablokowali wyjazdy czołgami. Podziemna trasa stała się śmiertelną pułapką. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie na kolejne pojazdy, przerażeni ludzie uciekali w panice. Na domiar złego, kilka dni wcześniej zepsuł się system wentylacyjny tunelu, co przyczyniło się do śmierci wielu osób zatrutych dymem i tlenkiem węgla.
Kłamstwa władz
Bilans ofiar był straszliwy. Pierwsze raporty po wypadku mówiły o 2,7 tys. ofiar śmiertelnych - ok. 700 żołnierzy radzieckich i 2 tys. Afgańczyków. Z oczywistych względów Moskwa nie mogła pozwolić, aby prawda o tragedii przedostała się do opinii publicznej. Do akcji wkroczyły służby propagandowe, które wielokrotnie zaniżyły liczbę zabitych.
Komunikat władz mówił o "kolizji" dwóch wojskowych konwojów, który spowodował zakorkowanie tunelu Salang. W incydencie, w wyniku zatrucia tlenkiem węgla wydobywającego się z uruchomionych silników, miało zginąć 64 radzieckich kierowców i 112 Afgańczyków. O pożarze i eksplozjach nie było ani słowa.
Podobno robotnikom i wojskowym wiele dni zajęło dotarcie i wydobycie spod ziemi wszystkich ciał. Oficjalny bilans zabitych zatrzymał się na 176 osobach, choć ukradkiem mówiło się nawet o kilku tysiącach. Całej prawdy o tym najkrwawszym incydencie radzieckiej interwencji w Afganistanie najpewniej nie dowiemy się nigdy.
Po wycofaniu się Sowietów spod Hindukuszu, kraj pogrążył się w wojnie domowej, a tunel Salang podupadł pod względem technicznym. W latach 1997-1998, w wyniku walk między Sojuszem Północnym a talibami, zniszczone zostały oba wejścia i system wentylacyjny. W kolejnych latach chaosu i niekończących się walk podziemna trasa uległa dalszej dewastacji.
Droga została reaktywowana po interwencji NATO i obaleniu reżimu talibów. Wspólnym wysiłkiem kilku państw zachodnich, Rosji i Afganistanu tunel oczyszczono, wyremontowano i ponownie otwarto dla ruchu. O tragedii jaka miała tu miejsce przed laty, już mało kto pamięta.
Tomasz Bednarzak, Wirtualna Polska