Polska"Potwór w sutannie" skazany. "Niech już do nas więcej nie przyjeżdża"

"Potwór w sutannie" skazany. "Niech już do nas więcej nie przyjeżdża"

Jak wynika z treści wyroku, zanim skazany właśnie za pedofilię ksiądz Jacek W. z okolic Torunia zaczął wykorzystywać chłopca z Unisławia, zaprzyjaźnił się z nim i jego rodziną. - Ich świetna relacja nie była u nas tajemnicą. Szkoda, że nikomu nie zapaliła się czerwona lampka – stwierdza mieszkanka wsi.

Kościół w Unisławiu
Kościół w Unisławiu
Źródło zdjęć: © WP | Mikołaj Podolski

Kiedy do mediów w 2023 r. dostała się wiadomość o zatrzymaniu księdza, dziennikarze okrzyknęli go mianem "potwora w sutannie". Bo poza pedofilią i gwałtami miał też dopuszczać się wobec chłopca szeregu innych szokujących czynów.

Maciej (imię zmienione) był ministrantem w parafii w Unisławiu, dużej wsi niedaleko Torunia. U księdza Jacka 12-latek zaczął się spowiadać. Tak zdaniem śledczych miał rozpocząć się ciąg zdarzeń, który doprowadził do wielu okrutnych przestępstw. Prokuratorzy musieli podzielić je na dwa rodzaje -  te popełnione na dzieciach do 15. roku życia oraz na osobach w wieku powyżej 15. lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Do pierwszej grupy zakwalifikowano upijanie Macieja i wykorzystywanie go w stanie upojenia. Duchowny miał także manipulować chłopcem. Według śledczych zainscenizował mszę, podczas której włożył na palec chłopca różaniec i powiedział "od teraz jesteśmy mężem i żoną".

Natomiast kiedy Maciej skończył 15 lat, duchowny miał kupować mu ubrania, buty, telefony i zabierać na wycieczki, by dalej wykorzystywać seksualnie. Według prokuratury występowało tu nadużycie stosunku zależności, bowiem chłopak uważał go za swojego przewodnika duchownego.

- Dodatkowo ksiądz znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie w ten sposób, że uderzał go, wyzywał słowami powszechnie uznawanymi za obraźliwe, popychał, rozdarł całe ubranie oraz w jednym przypadku zmusił go do spania nago w zamkniętym pomieszczeniu – wylicza zarzucone kapłanowi czyny Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

"To wstyd dla nas wszystkich"

Zdaniem śledczych ksiądz miał dopuszczać się tych czynów w latach 2013-2017, kiedy jako wikary pełnił posługę w Unisławiu. Później, w 2019 r., został proboszczem w Dąbrówce Królewskiej pod Grudziądzem.

W obu miejscowościach wspominają go dobrze, głównie jako kapłana otwartego na młodzież. Dawał dzieciom lizaki na kolędzie. Mieszkańcy pamiętają również, że bardzo ciężko chorował, ledwo wymknął się śmierci, dużo się wtedy za niego modlili.

Kilka lat temu zdarzyło mu się również wystąpić w filmie. Zagrał... księdza zamordowanego podczas II wojny światowej.

Ale w Unisławiu wierni podejrzewali, że kapłan skrywa sekret, który może przekreślić na zawsze dobrą opinię na jego temat.

- Domyślaliśmy się. To znaczy ja się domyślałam - poprawia się mieszkanka Unisławia, prosząc o anonimowość. - Ten ksiądz coś za bardzo do tych dzieci był. A ten chłopak był ministrantem, spędzał sporo czasu z tym księdzem, za dużo byli razem i za duża różnica wieku, żeby byli kolegami. Ich świetna relacja nie była u nas tajemnicą. Szkoda, że nikomu nie zapaliła się czerwona lampka. Ludziom głupio teraz o tym wszystkim mówić. To wstyd dla nas wszystkich. Jeśli zrobił to, co mu zarzucają, niech już do nas więcej nie przyjeżdża.

"Wstrząsająca historia życia"

Jacek W. od początku do niczego się nie przyznawał. Na przesłuchaniach mówił tylko o swoim stanie zdrowia w tamtym okresie, lecz prokuratura cały czas trzymała się tego, że mógł kierować swoim postępowaniem.

Proces zajął niecały rok. Był zamknięty dla mediów. Wyrok zapadł niedawno.

Sąd skazał księdza Jacka, obecnie 46-letniego, na siedem lat bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 100 tys. zł częściowego zadośćuczynienia na rzecz Macieja. Wyrok nie jest prawomocny.

Jako pierwsza w mediach społecznościowych poinformowała o decyzji sądu Joanna Scheuring-Wielgus, europosłanka z Torunia, która pomogła zorganizować pomoc prawną dla pokrzywdzonego.

"Zimą 2022 po raz pierwszy rozmawiałam z 22-letnim wówczas chłopakiem. Opowiedział mi wstrząsającą historię swojego życia, jako ministranta księdza Jacka. Działaliśmy szybko, szybko działała prokuratura. Dziękuję mecenasowi Laszlo Schlesingerowi za poprowadzenie sprawy i pomoc chłopakowi" - napisała na Facebooku Scheuring-Wielgus.

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (297)