Potrącił kobietę i odjechał - w Płocku zaczął sie proces byłego kierowcy PKS
W płockim Sądzie Rejonowym rozpoczął się proces byłego kierowcy PKS, który rok temu w pobliżu dworca autobusowego potrącił na pasach młodą dziewczynę i odjechał. Wiedział, że jest poszukiwany, lecz nie zgłosił się na policję, gdyż "obawiał się kłopotów". Prokuratura Rejonowa w Płocku dwukrotnie umarzała dochodzenie.
Uporczywe interwencje matki poszkodowanej córki spowodowały, iż powrócono do sprawy. W końcu ustalono sprawcę, który przyznał się do winy. Tłumaczył, że nie zauważył dziewczyny przechodzącej po oznakowanym przejściu dla pieszych i potrącił ją. Podniósł ofiarę i posadził na ławce. Mająca 17 lat dziewczyna trzy miesiace spędziła w szpitalach. Lekarze walczyli między innymi z martwicą tkanek. Miała też przeszczepianą skórę. Jej ciało zostało oszpecone, nie mówiąc o szoku, który przeżyła - opowiadała matka.
Kierowca uważa, że nie uciekł z miejsca wypadku, ponieważ zatrzymał samochód i strał się pomóc dziewczynie. Za spowodowanie wypadku, którego skutkiem były ciężkie obrażenia ciała oraz za ucieczkę - takie zarzuty postawiono sprawcy - grozi mu kara co najmniej 8 lat pozbawienia wolności. Na wyrok trzeba będzie jednak dosyc długo poczekać. Sąd bowiem powołał biegłego lekarza, który ma ocenić doznane obrażenia i przebieg leczenia młodej dziewczyny.