Posłowie z komisji śledczej chcą ochrony
Szef sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józef Gruszka (PSL) jeszcze we wtorek zamierza zwrócić się do ministra spraw wewnętrznych o ochronę, w związku z otrzymywanymi sms-ami z pogróżkami. Sms-a z pogróżkami dostał także Roman Giertych (LPR). Wcześniej list z groźbami otrzymał Zbigniew Wassermann (PiS).
Szef MSWiA Ryszard Kalisz powiedział dziennikarzom w Sejmie, że Giertych w sobotę, po tym jak otrzymał sms-a z pogróżką, poprosił, by policja chroniła jego dom od godz. 22. do 6. rano. Minister zapewnił, że policja była pod domem Giertycha już w sobotę wieczorem.
Rzecznik komendanta stołecznego policji, nadkom. Mariusz Sokołowski wyjaśnił, że Giertych nie chciał, by przed jego domem był stały posterunek policji i dlatego patrol pojawia się przy domu posła co pewien czas.
We wtorek wieczorem MSWiA w przesłanym komunikacie poinformowało, że 20 listopada poseł Giertych oznajmił, iż "nie złoży oficjalnego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa ani wniosku o ściganie". Według resortu, odmówił też udostępnienia swojego numeru telefonu komórkowego i nie życzył sobie całodobowej ochrony policyjnej.
Policjanci pozostawili posłowi numer telefonu komórkowego, będącego w dyspozycji Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym KSP, pod którym w przypadku wystąpienia jakiegokolwiek zagrożenia uzyska niezwłoczną pomoc - czytamy w komunikacie.
Sam Giertych powiedział, że od kilku tygodni otrzymuje w nocy głuche telefony.
Także Gruszka powiedział dziennikarzom, że dostaje anonimowe sms- y z pogróżkami dotyczącymi jego i rodziny. Te sms-y mówią, że że mam przestać drążyć pewne rzeczy, że mogę się spotkać ze zdarzeniami, których bym nie chciał - relacjonował poseł treść otrzymywanych wiadomości. Podkreślił, że sms-y te traktuje "jako zagrożenie".
Wassermann powiedział, że to Komenda Główna Policji zaproponowała mu ochronę, po tym jak prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie pisemnych gróźb, jakie do niego skierowano przed miesiącem. Grożono mi pozbawieniem życia, pobiciem - daleko idącymi konsekwencjami mnie i mojej rodzinie, jeśli nie dam spokoju panu Millerowi - mówił poseł.
Jak sądzi, ochrona wobec niego jest realizowana. Nie badam tego, ale rozmawiano ze mną na ten temat i powiedziałem, że skoro uznaje się, że sytuacja tego wymaga, to przed tym bronić się nie można - dodał.
Kalisz z kolei powiedział, że z tego co wie, żaden z członków komisji nie ma ochrony, która byłaby wynikiem decyzji czy działań MSWiA. Naturalne jest jednak to, że jeżeli któryś z obywateli czuje się zagrożony, może zwrócić się do najbliższego posterunku i policja podejmie stosowane czynności - zapewnił.