Posłanka PiS pokazała dom poselski, teraz się tłumaczy. "To nie są zbytnie luksusy"
Posłanka PiS Agnieszka Wojciechowska van Heukelom tłumaczy się ze swojego wpisu, w którym podzieliła się wrażeniami na temat Domu Poselskiego. - Nie narzekałam. Po prostu odnotowałam z dużym zdumieniem, że byłam w tym hotelu 30 lat temu i w ogóle się nie zmienił - mówi w rozmowie z WP.
Nowa posłanka PiS nie spodziewała się takich reakcji na swój wpis i nagranie, w którym pokazała warunki w Domu Poselskim i swoim pokoju. - Tak obiektywnie, od czasu Gierka niewiele się tu zmieniło - przyznała w opublikowanym filmiku. Stwierdziła też, że o ile Sejm prezentuje się godnie, to hotel przypomina akademik. - Jego wystrój pamięta czasy PRL - podkreśliła na nagraniu.
Taki komentarz nie spodobał się wielu internautom, którzy podkreślali m.in., że praca w Sejmie to nie wakacje.
Teraz Wojciechowska van Heukelom przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską, że nie przyjechała się wylegiwać, a jej wpis to nie jest narzekanie. Twierdzi też, że "fala hejtu" świadczy o tym, że wiele osób nie przeczytało ze zrozumieniem jej wpisu.
"Odnotowałam z dużym zdumieniem"
- Nie narzekałam. Powiedziałam, że jest łazienka, dach nad głową i to wystarczy. Po prostu odnotowałam z dużym zdumieniem, bo byłam 30 lat temu w tym hotelu jako publicystka "Tygodnika Solidarność", i po prostu ten hotel się w ogóle nie zmienił. Jestem społecznikiem, który zajmuje się sprawami warunków mieszkaniowych i prawem spółdzielców. Na tym weszłam do Sejmu - mówi w rozmowie z WP.
- Jestem ostatnią osobą, która uważałaby, że nie wie, jak traktować to, że ludzie mają gorsze warunki. W moim mieście, w Łodzi, jedna czwarta mieszkań komunalnych w ogóle nie ma łazienek. Ja wiem, jak ludzie mieszkają, bo chodzę po tych mieszkaniach i to oglądam, i tym mieszkańcom pomagam - podkreśla.
"Przyjechałam tu pracować"
Posłanka zaznacza, że nagranie było spełnieniem próśb wyborców.
- Żeby wyborcy widzieli, że to nie są jakieś zbytnie luksusy. Aczkolwiek w stosunku do osób, które nie mają łazienek, czy mają te mieszkania w bardzo strasznym stanie, w walących się kamienicach, bo takim ludziom też pomagam, w stosunku do tych osób to jest luksus. Natomiast ja pokazałam, że w hotelu nic się nie zmieniło przez 30 lat. Pokazuję mieszkania, pokazuję walące się kamienice, pokazałam tym razem Dom Poselski - dodaje.
Parlamentarzystka PiS zastrzega, że nie zamierza opuszczać Domu Poselskiego. - Sam fakt, że przyjęłam ten pokój, świadczy o tym, że nie zamierzam go zmieniać. Pokój wygląda tak, jak wyglądały te pokoje wiele lat temu. To są fakty. Przyjęłam ten pokój, nie wynajęłam mieszkania, zrezygnowałam z tego przywileju. Uznałam, że tak jest bardziej oszczędnie, jeśli chodzi o pieniądze publiczne. Aczkolwiek są koleżanki i koledzy, którzy z różnych przyczyn muszą mieć mieszkanie - mówi w rozmowie z WP.
- Mieszkam stosunkowo niedaleko, bo w Łodzi, ale połączenia wieczorne czy nocne nie istnieją, więc trzeba mieć jakieś lokum w Warszawie. Obsługa jest bardzo przyjemna, uważam, że jest czysto i to jest najważniejsze. Przyjechałam tu pracować, a nie się wylegiwać. Fala hejtu, którą uruchomił ten wpis, pokazuje, że ludzie nie czytają pewnych rzeczy ze zrozumieniem. Tam nie ma w żadnym miejscu mojego stwierdzenia, że mi się to nie podoba - podsumowuje posłanka PiS.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski