Polscy archeolodzy w Egipcie; "na razie są bezpieczni"
W Egipcie przebywa ok. 50 archeologów z Polski. Na razie są bezpieczni, nie ma powodu, żeby zarządzać ewakuację - poinformował dyrektor Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej UW prof. Piotr Bieliński.
- Na razie archeolodzy są bezpieczni. Nie przewidujemy ewakuacji. Przebywają w miejscach oddalonych od stolicy, gdzie nie odbywają się żadne manifestacje, nie są niczym zagrożeni - powiedział Bieliński. Zastrzegł jednak, że to, czy zostanie zarządzona ewakuacja, zależy od rozwoju sytuacji. - Na razie jeszcze żaden kraj nie ewakuował stamtąd archeologów - zauważył.
- W tej chwili w Egipcie pracują dwie nasze misje archeologiczne: misja w Deir el-Bahari w Tebach zachodnich, gdzie jest świątynia bogini Hatszepsut, oraz druga misja - jeszcze dalej - na południowo-wschodnich rubieżach Egiptu, z dala od wielkich miast, w miejscowości Berenika - wyjaśnił kierownik Zakładu Archeologii Śródziemnomorskiej Polskiej Akademii Nauk prof. Karol Myśliwiec. - Obie misje są bezpieczne. Miejsca te nie są centrami rozruchów - zaznaczył.
- Teby są miejscem bardzo archeologicznym, gdzie każdy mieszkaniec jest w turystyce. Powiedziałbym, że tam istnieje swoista symbioza pomiędzy archeologami a mieszkańcami. Nie ma mowy, żeby tam doszło do jakiegoś aktu przemocy przeciw archeologom - ocenił badacz.
Druga misja prowadzona jest w Berenike, na samym południu Egiptu. - Badania prowadzone są w pobliżu małej wioski, gdzie przecież nikt nie będzie niszczył dochodu, jakim jest jedyna działająca tam misja archeologiczna. Myślę więc, że te akurat dwie misje nie są w najmniejszym stopniu zagrożone wypadkami - powiedział prof. Myśliwiec.
W ciągu najbliższych kilku dni ma rozpocząć się także misja w Dahla. Ma w niej uczestniczyć czterech polskich badaczy. Są już w drodze na miejsce.
- Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego znajduje się w części Kairu nazywanej Heliopolis, czyli Nowy Kair. To nie jest miejsce położone w centrum - zaznaczył Myśliwiec. Przyznał, że gdyby miało dojść do utrzymania się niebezpiecznej sytuacji w mieście, to fale grabieży czy agresji mogłyby się skierować przeciw polskim archeologom, którzy są tam obcokrajowcami. - Nie ma mowy, żeby oni, jako przedstawiciele Polski, mieli ulec specjalnym sankcjom czy prześladowaniom. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym - zastrzegł.
- Prosiliśmy kolegów, którzy prowadzą w Kairze badania biblioteczne, żeby się zastanowili, czy chcą wrócić. Kto chciał, to wrócił, np. dzisiejszym samolotem - poinformował prof. Bieliński. Według niego, w stolicy Egiptu zostało jeszcze trochę polskich studentów i stypendystów.
Niektórzy archeolodzy powrócą do Polski 12 lutego. Bieliński zaznacza jednak, że jest to powrót planowy, wynikający z zakończenia misji. Zaprzecza, że ma to związek z zamknięciem banków w Egipcie i brakiem gotówki na prowadzenie badań. Przyznaje jednak, że brak możliwości podjęcia pieniędzy może być dla archeologów poważnym utrudnieniem. - Opracowujemy już sposoby dostarczenia im gotówki - podkreśla.
Na razie wstrzymano wyjazdy kolejnych archeologów na misje do Egiptu. Bieliński i Myśliwiec zgadzają się jednak, że nie ma to związku z niebezpieczeństwem grożącym badaczom na misjach, lecz wynika z trudności, jakie mieliby z dojazdem na miejsce badań.