Trwa ładowanie...
10-12-2012 10:00

Polonia będzie naciskać na Niemców ws. godnego miejsca pamięci Polaków

Polonia będzie naciskać na Niemców w sprawie utworzenia w Berlinie godnego miejsca pamięci wszystkich Polaków, ofiar prześladowań nazistowskich. Nie gdzieś na peryferiach, tylko w centrum miasta. Ale to nie jedyny postulat wysunięty na kongresie organizacji polskich w Niemczech. Polacy mieszkający za granicą chcą także mieć swojego reprezentanta w sejmie. O tych i o innych postulatach Polonii rozmawia z Wiesławem Lewickim, prezesem Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech oraz z Romanem Śmigielskim, sekretarzem generalnym Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, Izabella Jachimska.

Polonia będzie naciskać na Niemców ws. godnego miejsca pamięci PolakówŹródło: PAP, fot: Andrzej Hrechorowicz
d2rlg8l
d2rlg8l

WP: * Izabella Jachimska:* Przez wiele lat Polonia niemiecka była przykładem pieniactwa i bicia piany. Czy pierwszy Kongres Organizacji Polskich w Niemczech, który zakończył się w niedzielę w Berlinie oznacza, że Polacy zaczęli mówić jednym głosem?

Wiesław Lewicki: - Muszę przyznać, że Kongres był dla nas sporym wyzwaniem organizacyjnym. Budzimy się z letargu. Dużo pracy, ciekawe tematy, dobra atmosfera. Nawet sceptycy zauważyli, że obraz skłóconej Polonii należy do przeszłości. Każdy z nas myśli o Polsce i chce jej jak najlepiej służyć. To, że czasami mamy odmienne zdanie, jeszcze nie znaczy, że nie chcemy działać razem.

Roman Śmigielski: - Bardzo często słyszę od polskich polityków, że niemieckie środowiska polonijne są skłócone, co osłabia ich pozycję w rozmowach z Warszawą i Berlinem. W końcu wybujały temperament jest naszą cechą narodową. Mimo różnic i ostrych kłótni potrafimy wypracować kompromis. Nasz Kongres, w którym wzięło udział 40 niemieckich organizacji polonijnych, pokazuje, że możemy usiąść do jednego stołu - wszystko jedno, czy jest kwadratowy czy okrągły - i dogadać się.

WP: Europejska społeczność polonijna to potęga - liczy około 10 milionów osób. Tylko w Niemczech mieszkają dwa miliony ludzi przyznających się do polskości. Czy wasza liczebność przekłada się na jakość?

d2rlg8l

RŚ: - Niestety nie. Jest to nie tylko związane ze słabym stopniem zorganizowania Polonii, ale niewielką liczbą Polaków angażujących się w działalność społeczną. W mojej ocenie to jakieś 10, najwyżej 15% osób w poszczególnych krajach Unii. Aktywność Polonii zależy od osobowości działaczy. Jak brakuje charyzmatycznego lidera, to i działalność Polonii leży odłogiem.

WL: - Mimo wszystko mamy wielkie zasługi dla rozwoju Niemiec i wejścia Polski do Unii. Stworzyliśmy przyczółek dla naszych rodaków, którzy przyjeżdżają do Niemiec w poszukiwaniu lepszego życia. Obraz Polaków za Odrą zmienił się na korzyść właśnie dzięki postawie Polonii niemieckiej. Jesteśmy ambitni, dobrze pracujemy, osiągamy sukcesy zawodowe. I mówiąc językiem marketingowym - mamy u Niemców coraz lepszy pijar.

WP: Mimo traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 roku oraz obrad Okrągłego Stołu z okazji 20. rocznicy podpisania traktatu, sytuacja Polonii w Niemczech jest daleka od symetrii w porównaniu z położeniem mniejszości niemieckiej w Polsce. Berlin ciągle przeznacza 10 razy mniej pieniędzy na naukę polskiego w Niemczech, niż strona polska na naukę niemieckiego dla mniejszości niemieckiej.

WL: - Niemcy są bardzo trudnym partnerem. Musimy cały czas naciskać na realizację zapisów traktatowych. W trakcie ubiegłorocznych obrad Okrągłego Stołu strona niemiecka zobowiązała się do stworzenia w Berlinie biura reprezentującego interesy wszystkich organizacji polskich w Niemczech. W lipcu tego roku Biuro Polonii rzeczywiście powstało, ale Niemcy chcą, żeby było tylko łącznikiem między Berlinem i Warszawą, a my chcemy, aby pełniło funkcję doradczą i pomocową. Niemcy obiecali sfinansować sumą 50 tys. euro portal internetowy dla wszystkich organizacji polskich w Niemczech. Powstała strona Polonia Viva, ale przyznano jej tylko 30 tys. euro dotacji. Niemcy tłumaczą, że zapisy obrad Okrągłego Stołu miały charakter deklaratywny. I bądź tu mądry. Na przyszły rok znowu dostaniemy 30 tys. euro.

d2rlg8l

WP: Problemy z finansowaniem przez Berlin nauki języka polskiego przez organizacje polonijne powracają jak bumerang. Z drugiej strony przywiązanie Polaków do języka wydaje się papierowe, bo tylko trzy procent polskich dzieci korzysta w Niemczech z nauki języka ojczystego rodziców. Czy jest o co kruszyć kopie?

RŚ: - Bez oświaty polonijnej nie będzie Polonii i Polaków za granicą. Musimy przekonać nową emigrację zarobkową o znaczeniu nauki języka ojczystego, jeśli nie chcemy, żeby Polacy całkowicie się zasymiliowali i stali się Niemcami, Duńczykami, czy Francuzami.

WL: - Pamiętajmy, że oświata leży w gestii landów i nie jest to problem, który można rozwiązać na szczeblu niemieckiego rządu. Dlatego bardzo trudno wprowadzić akty prawne na poziomie federalnym, które by obowiązywały w poszczególnych landach. W Berlinie na pozór sytuacja jest bardzo dobra, bo mamy wszelkie możliwe formy nauczania języka polskiego od przedszkola, po maturę. Jednak to stanowczo za mało, bo w stolicy Niemiec mieszka 200 tys. osób przyznających się do polskości. Potrzebujemy kampanii na rzecz nauki języka polskiego jako języka ojczystego. Polacy żyjący poza granicami kraju powinni pamiętać, że tylko świadomość własnej kultury i tradycji daje możliwość pełnego rozwoju we współczesnej Europie.

d2rlg8l

WP: Jakie postulaty przyjęte przez niemiecką Polonię na Kongresie uważaja panowie za najważniejsze?

WL: - Będziemy naciskać na Niemców w sprawie utworzenia w Berlinie godnego miejsca pamięci wszystkich Polaków, ofiar prześladowań nazistowskich. I to nie gdzieś na peryferiach, ale w centrum miasta. Chcemy, aby na wzór organizacji niemieckich działających w Polsce, stowarzyszenia polonijne w Niemczech miały możliwość dofinansowania instytucjonalnego ze strony niemieckiej na sale, nauczycieli, podręczniki. Trzeci punkt to rozwój polonijnych mediów, aby Polacy mieszkający w Europie mogli się ze sobą komunikować. Mamy wprawdzie dostęp do mediów w Polsce, ale media polonijne są najważniejsze, bo mobilizują nas do dalszej pracy. RŚ: - Skoro żyjemy w XXI wieku to najwyższy czas na zmianę ustawy dotyczącej ordynacji wyborczej. Głosowanie elektroniczne umożliwi Polakom łatwiejszy udział w wyborach. Może warto pomyśleć o reprezentancie Polonii w Sejmie RP na wzór włoskiego parlamentu. Wymaga to zmiany prawa wyborczego, ale może zaktywizować Polonię. W wyborach parlamentarnych w 2011 roku wzięło udział tylko
120 tys. Polaków zamieszkałych za granicą.

WP: Dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach, więc uznajmy, że nie jesteśmy dżentelmenami i proszę powiedzieć, co wam przeszkadza w systemie finansowania organizacji polonijnych?

d2rlg8l

RŚ: - Wydaje mi się, że system przyznawania dotacji na różne projekty polonijne powinien być zmieniony, bo jest rodem z głębokiego PRL. Od złożenia podania do otrzymania dotacji upływa co najmniej pół roku. W tym czasie organizacje polonijne są praktycznie sparaliżowane brakiem środków. Całą energię skupiają na dotrwaniu do końca czerwca, kiedy ich konto zostanie zasilone pieniędzmi z Warszawy. A wszelkie opłaty jak na przykład czynsze czy rachunki za telefon trzeba płacić co miesiąc. Dobrze, gdy któryś z członków zarządu organizacji polonijnej jest w miarę zamożny i może pożyczyć prywatne pieniądze. Takich osób brakuje na Wschodzie i tamtejsze organizacje są praktycznie rozłożone na łopatki.

WL: - Rozumiemy, że struktura budżetu państwa polskiego nie zezwala na finansowanie projektów wieloletnich, ale nie przecież każde przedsięwzięcie polonijne da się zamknąć w ciągu roku kalendarzowego.

WP: Niektórzy działacze narzekają, że Warszawa wychodzi z założenia, że Polonia na Zachodzie jest wystarczająco zamożna i nie potrzebuje wsparcia. Dlatego większość pieniędzy płynie na Wschód. Podają przykład: gazeta na Białorusi otrzymuje z polskiego MSZ 600 tys. złotych rocznie, tytuł na Zachodzie 8 tys. złotych.

d2rlg8l

RŚ: - Początkowo mieliśmy podobne odczucia, że Zachód jest zupełnie zapominany i całe środki płyną na Wschód. Doskonale rozumiemy, dlaczego tak się dzieje. Tu nie może obowiązywać zasada urawniłowki. Z drugiej strony nie powinno być tak, że Polska zaprasza na nieodpłatne kolonie tylko dzieci z Kresów, a te z Zachodu muszą słono płacić za wypoczynek w ojczyźnie. W rezultacie rodzice rezygnują, bo bardziej im się opłaca wyjechać całą rodziną na Majorkę. Otrzymaliśmy wyraźny sygnał, że Warszawa zmienia dotychczasową politykę i chce ukierunkować większą pomoc na Zachód. Oczywiście przyjmujemy to z otwartymi ramionami, ale jeśli MSZ powie: słuchajcie mamy za mało pieniędzy, musimy skierować je na Wschód, my podpiszemy się pod tym obiema rękami. Często bywam na Wschodzie i znam tamtejszą sytuację. Bez złotówek z Warszawy nie byłoby polskości na Kresach.

WP: Na tegorocznym zjeździe Polonii świata w Warszawie minister Sikorski przedstawił swoją wizję współpracy z Polonią, parafrazując wypowiedź prezydenta USA: "Nie pytaj co Polska może zrobić dla ciebie, zastanów się co ty możesz zrobić dla Polski".

WL: - Polonia i Polacy za granicą mogą przede wszystkim budować mosty między Polską i krajami swego zamieszkania. Mogą zająć się także szeroko rozumianą promocją Polski w świecie.

d2rlg8l

WP: Przecież działają stworzone w tym celu specjalne urzędy, departamenty w ministerstwach i służby dyplomatyczne.

RŚ: - Pytanie tylko, z jakim skutkiem? Moim zdaniem ze znikomym, mimo olbrzymich środków wydawanych na ten cel. No bo najpierw trzeba tym ludziom wypłacić, niezłe jak na warunki polskie, pensje, opłacić podróże, hotele i diety. Dopiero za resztę środków robi się imprezę promującą Polskę najczęściej wśród elity intelektualnej danego kraju, która już od dawna jest do Polski przekonana. Patrząc z naszej perspektywy - ale to jest moje prywatne zdanie - bylibyśmy świetni, gdyby dano nam możliwość promowania Polski. Nam jest łatwiej dotrzeć do przeciętnego Hansena w Danii, czy Schmidta w Niemczech. Najprostszą metodą promocji wśród Duńczyków jest namówienie ich na przyjazd do Polski. Pamiętam dowcipy Duńczyków o stanie wojennym: Nie wyrzucajcie kapsli od piwa, wyślemy je jako patelnie do Polski. Myśmy się nie obrażali, tylko przekonywali, że Polska nie leży na końcu świata. Dzisiaj wystarczy, aby Duńczyk choć raz przyjechał do Polski i całkowicie wyleczył się z uprzedzeń.

WP: Czy znajdą się młodzi ludzie, którzy przejmą pałeczkę w polonijnej sztafecie pokoleń?

RŚ: - Polonia musi jak najszerzej otworzyć drzwi i programy dla kolejnej zmiany emigracyjnej, dla fachowców i młodzieży z kraju. A Polska uznać nas za liczną i pełnowartościową część narodu polskiego. Czasami odnosimy wrażenie, że polscy politycy przypominają sobie o Polonii, gdy zbliżają się wybory albo gdy kraj nawiedzi klęska żywiołowa i jest potrzebna pomoc z zagranicy. Nikt w Polsce, a już szczególnie organizacje powołane do pomocy Polonii i Polakom zamieszkałym za granicą nie powinny traktować nas jak irytujących petentów. Musimy być równoprawnymi partnerami.

Specjalnie dla Wirtualnej Polski Izabela Jachimska, Berlin

d2rlg8l
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rlg8l
Więcej tematów