Polityka monetarna FED pogłębia kryzys
W sytuacji trwającego od wielu lat kryzysu, który podobno już się zakończył, zrewidowanych zostało wiele ekonomicznych aksjomatów. Amerykanie na własnej skórze, a raczej portfelach, mogą przekonać się, jak wygląda socjalizm.
08.10.2013 | aktual.: 08.10.2013 13:56
W 2008 r. stojące na skraju bankructwa AIG otrzymało w różnej formie 182,3 mld dol. pomocy publicznej. Pomoc rządu była konieczna. Upadek kolejnego po Lehman Brothers finansowego giganta przyniósłby trudny do wyobrażenia zamęt w świecie finansowym. Ubezpieczyciel był bowiem winny z tytułu niekorzystnych transakcji SWAP ogromne pieniądze innym dużym grupom kapitałowym, między innymi: Deutsche Bank, Goldman Sachs czy Barclays.
Choć ratowanie AIG powiodło się i skarb państwa na tym nie stracił, a nawet zarobił (22,7 mld dol.), to sprawa wywołuje szereg wątpliwości. Po pierwsze, stracili akcjonariusze firmy ubezpieczeniowej i właściciele przejętych nieruchomości. Po drugie, władze przedsiębiorstwa, już po wyjściu na prostą, rozważały pozwanie rządu USA za to, że całe przedsięwzięcie przeprowadzono w nieodpowiedni sposób i pogwałcono przy tym V poprawkę do konstytucji (zakaz nacjonalizowania własności prywatnej bez sprawiedliwej rekompensaty).
Dawniej, czyli w „klasycznym” kapitalizmie, podmiot, który sobie nie radził, kończył działalność. Innymi słowy: bankrutował i ponosił wszystkie tego konsekwencje. Na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku jest inaczej. Pod wpływem różnych czynników – niektórzy powiedzą, że wskutek chciwości bankierów – ukształtowało się powiedzenie, iż pewne firmy są zbyt wielkie, by upaść (ang. too big to fail). Istnieją podmioty, które są tak mocno zaangażowane w gospodarkę, że ich upadłość na zasadzie reakcji łańcuchowej wywołałaby poważne kłopoty nie tylko w danej branży, ale we wszystkich sektorach. Współczesna gospodarka światowa przypomina bowiem system naczyń połączonych.
Akcja ratunkowa na koszt podatnika
Rząd USA i tamtejszy bank centralny (Fed) postanowiły, że nie pozwolą na bankructwo np. Bear Sterns czy AIG. Oznaczałoby to utratę pracy przez setki tysięcy ludzi, konieczność wypłacania zasiłków oraz niewypłacalność innych firm, z którymi dłużnicy mieli powiązania kapitałowe. Postanowiono więc udzielać nisko oprocentowanych pożyczek prywatnym przedsiębiorstwom, by te mogły uciec spod topora, czyli spłacić swoje zobowiązania wobec wierzycieli. Oczywiście, pożyczki te finansowane są z pieniędzy podatników.
Tego rodzaju polityka umożliwiana jest praktyką Fedu i stanowi dodatkową zachętę dla banków, firm inwestycyjnych i spekulantów do kosztownej zabawy na koszt państwa i podatnika. Sztucznie kreowany pieniądz praktycznie za darmo (stopy procentowe w USA wynoszą 0-0,25 proc., dla porównania w Polsce – 2,5 proc.) wędruje do prywatnych podmiotów, które kupują za te środki akcje, obligacje oraz skomplikowane i ryzykowne instrumenty pochodne.
Bankructwo USA?
Drugim grzechem Rezerwy Federalnej jest skupowanie rządowych obligacji, z których władze USA finansują swoje zadania. W ten sposób powiększa się dług publiczny Ameryki, na czym cierpi reszta światowej gospodarki.
Wykup długów prywatnych firm i dodruk dolarów – w branżowym języku określany mianem luzowania polityki pieniężnej – jest bronią obosieczną i nie rozwiązuje przyczyn obecnego kryzysu. Co najwyżej odsuwa w czasie katastrofę, czyli ostateczną niewypłacalność USA.
Ekonomiści nie mają wątpliwości, że cały globalny rynek finansowy jest w pewnym sensie zakładnikiem FED. Maciej Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska stwierdza: „Decyzje FED mają bezpośredni wpływ na nastroje inwestorów a co za tym idzie również na kursy akcji. To oczywiste jeżeli weźmie się pod uwagę skalę operacji finansowych. W obecnej chwili Fed każdego miesiąca skupuje papiery warte 85 mld USD”.
Działania amerykańskich władz wcale nie pomagają wyjść z dołka ich gospodarce. Dlaczego? Z obawy o trwałość koniunktury i wciąż wysokie bezrobocie firmy nie rozkręcają produkcji, a ludzie nie kupują tyle, ile mogliby i tyle, ile się od nich oczekuje. W efekcie najpoważniejszy problem strukturalny ostatniego dziesięciolecia, czyli oderwanie rynków finansowych od gospodarki realnej, pogłębia się. Niepokojące jest to, że władze, które powinny zwalczać tę anomalię u źródła, same ją nakręcają.
Materiał powstał przy współpracy z Saxo Bank