Do policjantów Centralnego Biura Śledczego od pewnego czasu docierały sygnały o próbach wznowienia działalności przez tak zwaną grupę „żoliborską”, działającą nie tylko w samej Warszawie, ale także na terenie całego kraju. Z ich ustaleń wynikało, że podejrzewani zajmują się obrotem środkami odurzającymi i handlem bronią.
Pierwsze uderzenie nastąpiło na Żoliborzu. Właśnie tam w ręce policjantów wpadło czterech młodych mężczyzn, mieszkańców województwa podkarpackiego. Funkcjonariusze znaleźli przy nich przeszło kilogram marihuany. Kilka godzin później zatrzymali kolejnego członka grupy, tym razem na Podkarpaciu. Miał przy sobie ponad pół kilograma heroiny. Na tym nie koniec. Policjanci ustalili, że pozostali członkowie grupy szykują duży transport środków odurzających.
Mężczyźni mieli poruszać się po warszawskiej Białołęce. Funkcjonariusze zastawili pułapkę. Kiedy zauważyli podejrzane auto wkroczyli do akcji. Kierowca osobowego seata nie reagował na wezwania policjantów, próbował uciekać taranując jadące ulicą auto. Policjanci CBŚ oddali w stronę uciekającego pojazdu kilka strzałów dziurawiąc opony. Chwilę potem trzech mężczyzn leżało już na ulicy z kajdankami na nadgarstkach. Okazało się, że w aucie było ponad cztery kilogramy heroiny oraz dwie sztuki broni w tym pistolet maszynowy z tłumikiem.
