Policjanci w Łodzi nie musieli strzelać

"Fakt" dotarł do amatorskiego filmu
nakręconego podczas zamieszek na łódzkich juwenaliach, gdzie od
policyjnych kul zginęło dwoje niewinnych ludzi. Film jest dowodem,
że nie musiało do tego dojść - pisze gazeta.

Film wideo nakręcony przez studenta z okna pokoju na czwartym piętrze akademika "Tygrys" ma 57 minut. To wstrząsający dokument, który udowadnia, że policjanci w ogóle nie musieli otwierać ognia do ludzi, bo agresywnych wyrostków nie było więcej niż piętnastu. Strzelanina była efektem bezradności policji - podaje dziennik.

Kadry z filmu mówią same za siebie. Na jednym z nich widać rząd policjantów schowanych za tarczami. Przed nimi 100 metrów pustej ulicy. Dalej bawią się studenci. Policjanci strzelają. Do kogo? - zastanawia się "Fakt".

Najbardziej porażające jest to, że film jest... monotonny. Szczelnie schowana za tarczami policja strzela od czasu do czasu do ludzi, którzy żartują sobie z funkcjonariuszy. Oprócz strzelania nie widać żadnej innej interwencji - podkreśla "Fakt".

"W piątek, pierwszy dzień juwenaliów, kibice ŁKS i Widzewa tłukli się kijami, a krew lała się strumieniami. Wtedy policja nie przyjechała. W sobotę było spokojnie. Pojawiło się 15 gnojów, którzy trochę rozrabiali. I wtedy gliniarze ostrzelali ludzi" - mówi autor filmu. Nie chce pokazać dziennikarzom nagrania, bo się boi. Ale film żyje już własnym życiem. Jego kopie krążą po studenckim osiedlu - pisze dziennik.

Po zajściach z 8 i 9 maja prokuratura postawiła zarzuty policjantce, która wydała ostre naboje zamiast gumowych. Teraz poszukuje amatorskiej taśmy, która pomoże jej ocenić przyczyny zamieszek.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)