Policjanci przeciw obniżkom przy L4. Rząd nie zmienia zdania
Wiceszef MSW Marcin Jabłoński powiedział w sejmie, że podczas wysłuchania publicznego ws. projektu obniżającego zasiłki chorobowe mundurowych nie usłyszał argumentów przemawiających za wycofaniem się z prac nad projektowanymi zmianami.
Publiczne wysłuchanie w sprawie projektu zakończyło się późnym popołudniem. Uczestnicy podziękowali oklaskami Krystynie Łybackiej (SLD), na której wniosek komisja spraw wewnętrznych organizowała wysłuchanie. - Podziękowania należą się całej komisji, bo mój wniosek przeszedł jednogłośnie - powiedziała posłanka.
Wiceprzewodniczący komisji Piotr van der Coghen (PO) wyraził przekonanie, że argumenty uczestników zostaną uwzględnione w dalszych pracach nad projektem.
Związki zawodowe służb mundurowych negatywnie oceniły projekt MSW zmierzający do obniżenia - ze 100 do 80 proc. pensji - zasiłku chorobowego funkcjonariuszy. Podczas wysłuchania publicznego w sejmie zaapelowali o odrzucenie projektowanych przepisów. Przed sejmem kilkuset związkowców protestowało przeciwko planowanym zmianom.
- Nie słyszałem dzisiaj takiej argumentacji, która miałaby z gruntu powodować jakąkolwiek chęć wycofania się z prac nad tym projektem. Jeśli jest wątpliwość, jakaś przestrzeń, która wymaga dodatkowych prac, wyjaśnień, to taki wysiłek podejmiemy - powiedział dziennikarzom Jabłoński w przerwie wysłuchania publicznego.
Nadzorujący m.in. policję wiceminister ocenił, że zmiany są konieczne m.in. ze względu na dużą absencję chorobową funkcjonariuszy, co - jego zdaniem - negatywnie wpływa na zapewnienie bezpieczeństwa publicznego. - Nie kwestionujemy prawa funkcjonariuszy do uzyskania pełnego wynagrodzenia także podczas zwolnienia lekarskiego, kiedy to zwolnienie jest wynikiem, pochodną ich pracy. W takich przypadkach oczywiście podtrzymana będzie dotychczasowa zasada otrzymywania wynagrodzenia w 100 proc. - powiedział Jabłoński.
- Pojawiają się argumenty, pytania czy wątpliwości, na które należy wnikliwie odpowiedzieć. Prawdopodobnie przygotowane będą dodatkowe informacje i wyjaśnienia po to, żeby poważnie potraktować naszych partnerów publicznych. Nie oznacza to, że w zasadniczy sposób zmieniają punkt widzenia ministerstwa - dodał.
Burza pod sejmem
Do wysłuchania zgłosiło się ok. 200 osób, dziesiątki zabrały głos. Kolejnych kilkuset związkowców, w tym policjantów, strażaków, pograniczników i więzienników, zrzeszonych w Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, zgromadziło się na pikiecie przed sejmem.
Policjanci, strażacy i więziennicy podkreślali, że ich służba wiąże się z niebezpieczeństwami, stresem, czasami z niewygodą, funkcjonariusze spotykają się z obelgami i agresją, a praca w trudnych warunkach, w święta i niedziele nie jest dodatkowo gratyfikowana. Przypominali, że wciąż nie rozwiązano sprawy zaległych nadgodzin. Ubolewali, że na wysłuchaniu zabrakło szefów służb mundurowych. - Wprowadzenie ograniczeń bez gratyfikacji za służbę w warunkach szczególnych i bez okresu ochronnego będzie czymś niezrozumiałym i demotywującym - przestrzegł Kazimierz Barbachowski ze śląskiej policji.
Protestujący przed sejmem wyrażali sprzeciw m.in. gwiżdżąc i używając dźwięków syren. Przynieśli transparenty z postulatami oraz zdjęciami premiera Donalda Tuska i napisem: "Czy te oczy mogły kłamać?"; na transparentach można także przeczytać: "Chronimy wasze tyłki, to fakt, ale nie liczcie, że będziemy je lizać". Uczestnicy protestu rozdawali ulotki z cytatem Juliana Tuwima, który służby mundurowe dedykują ministrowi: "Żeby móc +zacisnąć pasa+, trzeba najpierw mieć spodnie".
"Ten projekt jest zły krzywdzący i szkodliwy"
Przewodniczący NSZZ Policjantów Grzegorz Nems przypomniał w sejmie, że nigdy dotąd nie odbyło się wysłuchanie publiczne w sprawie projektu, który odnosiłby się do służb mundurowych. - Projekt w obecnym kształcie jest zły, krzywdzący i szkodliwy z punktu bezpieczeństwa państwa. Z tego powodu projekt ten powinien zostać odrzucony przez parlament - powiedział Nems.
Dodał, że strona związkowa złożyła w tej sprawie petycję do marszałek sejmu Ewy Kopacz. - W razie przyjęcia przez parlament ustawy w proponowanym kształcie, funkcjonariusze znajdą się w sytuacji gorszej niż inne grupy zawodowe. Nadal bowiem nieuregulowana pozostaje kwestia płatnych nadgodzin oraz ekwiwalentu za służbę w nocy oraz dni wolne od pracy - powiedział Nems.
Jego zdaniem w rozwiniętych krajach Europy, takich jak Francja czy Niemcy, funkcjonariusze w każdym przypadku korzystają z pełnopłatnych zwolnień lekarskich. Dodał, że w Wielkiej Brytanii uposażenie jest zmniejszane dopiero wówczas, gdy choroba trwa dłużej niż 6 miesięcy.
Nems przypomniał słowa premiera Donalda Tuska z czerwca 2010 roku, który napisał wtedy list do 100 tys. żołnierzy i 150 tys. funkcjonariuszy podległych MSW. Szef rządu zapewniał w nim, że "warunki przechodzenia na emeryturę, związane z tym odprawy i wysokość świadczeń dla zatrudnionych już żołnierzy, policjantów czy funkcjonariuszy innych służb mundurowych, nie ulegną zmianie".
- Zapewnienie udzielone przez premiera musi być respektowane. Ogół funkcjonariuszy odebrał gwarancje prezesa Rady Ministrów dotyczące świadczeń jako obejmujące także pełnopłatne zwolnienia lekarskie - powiedział Nems.
Ocenił, że projekt jest kolejną próbą szukania oszczędności kosztem funkcjonariuszy. Dodał, że od kilku lat, z wyjątkiem ubiegłego roku, płace "mundurowych" nie były waloryzowane.
Antymotywacja dla funkcjonariuszy
Projekt skrytykował także przewodniczący NSZZ Pracowników Pożarnictwa Krzysztof Hetman. - Nie szczędzimy swojego zdrowia i życia dla zapewnienia poczucia bezpieczeństwa każdego obywatela. Działamy w ciężkich warunkach - powiedział Hetman. - Projekt jest antymotywacyjny i krzywdzący dla funkcjonariuszy. W przypadku przyjęcia ustawy funkcjonariusze byliby w gorszej sytuacji niż inni obywatele - dodał szef związku zawodowego strażaków "Florian" Krzysztof Oleksiak.
Za odrzuceniem projektu opowiedział się także NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa.
O sprawę była pytana we wtorek marszałek sejmu Ewa Kopacz. Poinformowała, że spotkała się tego dnia z przedstawicielami Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, a oni złożyli na jej ręce petycję, w której apelują o odrzucenie przez sejm projektu. - Rozmawiałam z nimi o ich wątpliwościach, próbowałam zrozumieć ich racje, ale też zachęcałam do tego, aby podczas prac w komisji powtórzyli te wszystkie wątpliwości, argumenty, które użyli podczas naszej rozmowy - relacjonowała Kopacz.
Jak powiedziała, ze strony związkowców usłyszała deklaracje, "że będą merytorycznie przygotowani i w atmosferze pełnego spokoju będą rozmawiać na temat tej ustawy podczas procedowania w komisji".
Kopacz wyraziła nadzieję, że "zarówno strona rządowa będzie się wsłuchiwać w argumenty strony protestującej, jak i również strona protestująca będzie używać naprawdę dobrych argumentów merytorycznych". - Wierzę w taką rozmowę i w to, że nawet jeśli jest obecnie jakiekolwiek niezrozumienie, to prace w komisji spowodują, że ten spór zostanie rozwiązany - dodała.
W przekazanej Kopacz petycji Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych zarzuca m.in., że w uzasadnieniu projektu podano "niewystarczająco zweryfikowane dane dotyczące potencjalnych oszczędności", pominięto powody i źródła zwolnień lekarskich funkcjonariuszy, pominięto szczególną rolę i odpowiedzialność funkcjonariuszy.
Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych, oprócz utrzymania zasiłku chorobowego na dotychczasowych zasadach, żąda także zaprzestania prac nad zmianami przepisów dotyczących grup inwalidzkich, wprowadzenia odpłatności za nadgodziny, służbę w nocy, niedziele i święta, waloryzacji uposażeń oraz przeznaczenia środków z wakatów na fundusz motywacyjny. Związkowcy zapowiadają, że będą brać udział w protestach zaplanowanych na wrzesień w Warszawie.
Obecnie "mundurowym" przysługuje zasiłek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Projekt nowelizacji kilku ustaw zakłada, że żołnierze, policjanci, zawodowi strażacy, pogranicznicy, więziennicy, celnicy, funkcjonariusze służb specjalnych i BOR dostaną zasiłek chorobowy w wysokości 80 proc. pensji, tak jak inni ubezpieczeni.
Projekt zakłada utrzymanie 100 proc. stawki, jeśli choroba będzie wynikała z pełnienia służby. Chodzi m.in. o wypadki podczas służby i choroby zawodowe, wypadki w drodze do miejsca pełnienia służby (i powrotnej), choroby w czasie ciąży, sytuacje poddania się badaniom lekarskim koniecznym dla dawców komórek, tkanek i narządów. W myśl projektu środki pozyskane z ograniczenia uposażeń mają być w całości przeznaczane na fundusz nagród i zapomóg dla wykonujących zadania służbowe w zastępstwie nieobecnych w pracy.
Według rządu zasiłki chorobowe funkcjonariuszy na poziomie 100 proc. wynagrodzenia to sztywny i nieuzasadniony przywilej, który często prowadzi do nadużywania zwolnień lekarskich, stąd propozycja obniżenia ich. Rząd chce, aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać jeszcze w tym roku.