Policjanci masowo uciekają na zwolnienia
Najczęściej na zwolnienia uciekają policjanci prewencji, czyli ci którzy patrolują ulice i czuwają nad bezpieczeństwem obywateli. Kontuzje odniesione podczas służby, stres, przeziębienia to najczęstsze problemy, na jakie uskarżają się pomorscy policjanci. Na zwolnienia udają się tym chętniej, że według ustawy o policji, zwolnienie L-4 gwarantuje im wypłatę pełnego wynagrodzenia.
11.09.2009 | aktual.: 11.09.2009 11:42
- Inne osoby na L-4 dostają tylko 80% wynagrodzenia - mówi Ewa Pancer, rzecznik prasowy pomorskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak twierdzi szef pomorskich związków zawodowych policjantów Józef Partyka, nie ma się co dziwić policjantom.
- Brak wypłaty świadczeń dodatkowych najbardziej dotknął policjantów młodych, zarabiających około 2 tysięcy złotych miesięcznie - mówi Partyka. - Przykładem może być jedna z policjantek ze Starogardu Gdańskiego, która ponad 400 złotych ze swojej pensji musi przeznaczać miesięcznie na dojazdy z odległej miejscowości. To duże obciążenia, a często chodzi o cztero- czy pięcioosobowe rodziny.
Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku twierdzi jednak co innego. Według jej danych, płatności świadczeń dodatkowych, tj. za dojazdy do służby czy świadczenia za brak mieszkania, realizowane są zgodnie z możliwościami budżetu i w miarę uwalnianych środków oraz otrzymywanych zasileń dodatkowych z Komendy Głównej Policji. KWP w Gdańsku twierdzi, że na koniec sierpnia zaległości wobec funkcjonariuszy wynosiły około 6 mln zł. W związku z przekazaniem dodatkowych funduszy przez Komendę Główną Policji tylko w lipcu i sierpniu wypłacono policjantom świadczenia w wysokości 3 mln zł.
Partyka twierdzi, że jeśli ta sytuacja się nie zmieni, to policjanci masowo będą przechodzić na zwolnienia albo nawet odchodzić ze służby. - Zmuszą ich do tego okoliczności i brak środków do życia - dodaje Józef Partyka. - Pójdą na zwolnienia i będą dorabiać, malując ściany lub jeżdżąc na taksówkach.
- Kiedy dana osoba przechodzi na zwolnienie L-4, jakakolwiek praca jest niemożliwa - mówi Ewa Pancer. - Także zbyt duża liczba zwolnień wydawanych przez któregoś z lekarzy od razu zwraca uwagę danych służb. Z policjantami jest ten problem, że nie podlegają oni Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. Nie mamy więc prawa ich kontrolować. Takie kontrole może przeprowadzić jedynie pracodawca, czyli w tym przypadku komendant wojewódzki policji w Gdańsku - tłumaczy.
W czwartek Zarząd Główny NSZZ policjantów podjął decyzję o ewentualnym wejściu w spór zbiorowy z komendantem głównym policji. Policjanci żądają jak najszybszej wypłaty zaległych należności, które według nich, rosną z miesiąca na miesiąc. W pomorskim garnizonie niektórzy policjanci mają nawet po ok. 4 tys. zł niewypłaconych świadczeń.
Robert Kiewlicz
Przeczytaj więcej w "Dzienniku Bałtyckim"