Półgodzinna ulewa zatopiła Łódź
Popołudniowa, zaledwie półgodzinna ulewa i burza z gradem sparaliżowała w niedzielę prawie całą Łódź. Wiele ulic wyglądało jak rzeki, a niektóre skrzyżowania przypominały jeziora. Według danych stacji meteorologicznej na Lublinku, na jeden metr kw. spadło ponad 10 litrów deszczówki!
Krótkotrwała, ale bardzo silna wichura powaliła kilka drzew. Na ul. Mostowskiego 1a 30-metrowa lipa spadła na kamienicę. Uszkodziła część dachu i ścianę budynku. Nikt nie odniósł obrażeń, ale ewakuowano 24 osoby. Nie działały telefony komórkowe, zanikał sygnał radiowy. Woda wdzierała się do piwnic i na podwórka. Zalała m.in. podziemia szpitala przy ul. Spornej, szpitala im. Sterlinga, piwnice Sądu Okręgowego przy pl. Dąbrowskiego, szatnie w piwnicy szkoły przy ul. Kopcińskiego, archiwum Społecznej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania przy ul. Kilińskiego oraz patio Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej przy ul. Pomorskiej.
Wzbierająca woda o głębokości ponad metra porwała kilka samochodów, zalała stoiska i budki handlarzy przy cmentarzu na Dołach i na ul. Telefonicznej. Na posesjach bez kanalizacji wybijały szamba.
Woda zalała stację transformatorową Teatru Wielkiego - uszkodzeniu uległy instalacje maszynerii sceny; spektakl Spotkań Baletowych trzeba było odwołać, pod znakiem zapytania jest też jutrzejszy występ baletu z Marsylii.
Na kilkudziesięciu ulicach powstały ogromne rozlewiska, które uniemożliwiły albo bardzo ograniczyły ruch samochodów, tramwajów i autobusów. Kierowcy jeździli chodnikami i parkowymi alejkami. Strażacy, pracownicy "wodociągów" oraz dyżurny inżynier miasta w ciągu kilkunastu minut przyjęli blisko 100 zgłoszeń dotyczących szkód, które wyrządziła nawałnica. Na pomoc trzeba było czekać nawet godzinę.
Rozlewisko u zbiegu al. Kościuszki i ul. Zielonej miało głębokość ponad ćwierć metra. Woda wymieszana z piaskiem, liśćmi i odpadkami zapychała kratki odpływowe. Podobnie na ul. Wojska Polskiego, ul. Północnej. ul. Drewnowskiej. Na al. Piłsudskiego, w okolicy ul. Targowej rozlewisko sparaliżowało ruch na półtorej godziny. Na ul. Zachodniej w pobliżu Pałacu Poznańskiego utknął autobus linii 95 z kilkunastoma pasażerami. Dopiero star MPK z dźwigiem wyciągnął go z rozlewiska.
Staliśmy w tej kałuży ponad pół godziny- mówi pasażerka "95". Kiedy kierowca zobaczył rozlewisko, wjechał na torowisko, żeby je ominąć i wtedy się zawiesił.
Przerwy w kursowaniu autobusów i tramwajów sięgały kilkudziesięciu minut. Skutki tej burzy będziemy usuwać jeszcze w poniedziałek- stwierdził dyżurny straży pożarnej. Szacujemy, że straty mogą wynieść nawet kilka milionów złotych.
W sobotę gwałtowne ulewy przeszły nad południowo-wschodnią częścią miasta, powodując liczne awarie energetyczne. Kłopoty z napięciem były w Hali Sportowej gdzie trwał mecz siatkarskiej Ligi Światowej. Część świateł zgasła tam na ponad 20 minut. Na 14 minut zgasły też jupitery na stadionie Widzewa, który grał z Cracovią. (ak)
Agnieszka Gospodarczyk