Leszek K. zwabił przelotnie poznaną rodaczkę do mieszkania w dzielnicy Hackney we wschodnim Londynie, gdzie zgwałcił ją i związał. Kobiecie udało się uwolnić.
Napastnik usiłował później kupić milczenie swojej ofiary, proponując jej sumę tysiąca funtów. Gdy to nie poskutkowało, ukrywał się przed policją.
Na rozprawie twierdził, że kobieta była jego narzeczoną i nie stawiała oporu. Ława przysięgłych uznała jednak to tłumaczenie za nieprzekonujące i jednomyślnie uznała, że jest winien zarzucanego mu czynu.
Sędzia Christopher Elwen nazwał oskarżonego osobnikiem bardzo niebezpiecznym dla otoczenia, w szczególności dla kobiet, i stwierdził, że zachodzi wobec niego duże ryzyko recydywy.
W czasie rozprawy sąd zapoznał się z materiałami nadesłanymi przez sąd odwoławczy w Polsce. Wynikało z nich, że oskarżony był w przeszłości dwukrotnie karany za uwięzienie dwóch kobiet w samochodzie i zgwałcenie ich pod groźbą utraty życia. Ofiary zostały następnie przywiązane do drzewa i pozostawione same sobie.
