Polacy z Mariupola: ewakuujcie nas! Żyjemy pod ostrzałem
Prawie 100 osób polskiego pochodzenia chce wyjechać z atakowanego przez separatystów Mariupola. - To, co się tu dzieje to tragedia. Ludzie żyją pod ciągłym ostrzałem i wyczekują ewakuacji - mówi WP o. Leonard Aduszkiewicz, proboszcz parafii katolickiej w mieście nad Morzem Azowskim. Polski rząd nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.
Mariupol znalazł się w ogniu walk już w połowie ubiegłego roku, ale kilkanaście dni temu separatyści nasilili ataki. Najgorszy był ostrzał 24 stycznia, kiedy zginęło ponad 30 osób. Od tamtego czasu codziennie spadają na miasto pociski Grad.
- Tak było wczoraj i dzisiaj rano. Każdego dnia przybywa zniszczonych budynków. Ludzie nie wytrzymują psychicznie i chcą uciec do Polski - wyjaśnia w rozmowie z WP Andrzej Iwaszko z Polsko-Ukraińskiego Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu.
Życie pod ostrzałem
Wielu mieszkańców Mariupola żyje w domach z zawalonymi sufitami czy z dyktami zamiast szyb w oknach. - To niestety dotyczy również Polaków. Ucierpiały mieszkania co najmniej trzech polskich rodzin, które znam, ale może być ich więcej. Tu rozgrywa się tragedia. To jest wojna, a nie żadna operacja antyterrorystyczna. Wszyscy mają strach w oczach - relacjonuje o. Leonard Aduszkiewicz, proboszcz parafii katolickiej pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Mariupolu.
Dodaje, że w najgorszej sytuacji są dzieci z polskich rodzin. - Kiedy spadają pociski, huk jest ogromny. Nie da się tego zapomnieć. Maluchy budzą się każdej nocy i płaczą. Niebezpiecznie jest na ulicach, bo Gradów nie słychać i dopiero, kiedy spadną to ludzie zaczynają w panice uciekać - wyjaśnia polski duchowny.
Codziennie parafianie proszą go o pomoc w organizacji wyjazdu do kraju. - Jak ja mam to zrobić? To zależy przecież od polskiego rządu - podkreśla nasz rozmówca.
Czekają na wyjazd
Polsko-Ukraińskie Stowarzyszenie Kulturalne w Mariupolu nadal czeka na odpowiedź od polskiego MSZ w sprawie ewakuacji. - Sporządziliśmy listę osób z Kartą Polaka i przekazaliśmy konsulowi z Charkowa, który odwiedził naszą społeczność kilka dni temu. To 30 osób, ale są też ludzie z innymi dokumentami, poświadczającymi polskie pochodzenie, ale nie mają Karty Polaka. Każdego dnia zgłaszają się kolejni. W sumie to grupa prawie 100 osób - mówi Andrzej Iwaszko.
Przed wybuchem walk w Mariupolu i okolicy mieszkało ponad 800 Polaków. Teraz zostali tylko ci, którzy nie mają rodziny na zachodzie Ukrainy i nie mają dokąd uciec. - Dzwonią też ludzie z Doniecka i małych miejscowości, jak Sartana, Tałakołka czy Szyrokino, które znalazły się na linii frontu - dodaje przedstawiciel polskiej organizacji.
- Liczymy na to, że ewakuacja dojdzie do skutku. Przecież Rosja nie odpuści, bo potrzebuje lądowego połączenia z Krymem - zauważa Iwaszko.
MSZ: analizujemy raport konsula
Polski resort spraw zagranicznych nie podjął jeszcze decyzji w sprawie ewentualnej organizacji drugiego wyjazdu Polaków z Ukrainy.
- Nadal analizujemy raport konsula z Charkowa, który był w Mariupolu. Warto zaznaczyć, że pierwszą ewakuacją objęte były osoby, które znajdowały się na terenach zajętych przez separatystów. Mariupol jest w rękach ukraińskiej armii. Jednak raport konsula będzie tu kluczowy - stwierdza Marcin Wojciechowski, rzecznik prasowy MSZ.
Nie chce mówić o terminie rozstrzygnięcia sprawy. Przypomina, że taką operację musi wspólnie przygotować kilka resortów. Wojciechowski podkreśla, że Polacy w mieście nad Morzem Azowskim nie pozostali bez pomocy ze strony państwa. - Konsul przekazał na miejscu leki i jedzenie - zaznacza w rozmowie z WP.
Pomoc z Polski i Ukrainy
W akcję pomocy Polakom z Mariupola włączają się organizacje polonijne z Ukrainy. - Tam mieszkają potomkowie przesiedleńców z okresu represji stalinowskich na Podolu i Polesiu w latach 1937-38. Czują się Polakami z krwi i kości. Przygotowujemy się do pomocy i szykujemy nawet dla nich domy w zachodniej Ukrainie. Sądzę jednak, że jeśli ewakuowano pierwszą grupę, to również Polacy z Mariupola mają prawo na to liczyć - mówi WP Jerzy Wójcicki z polonijnego portalu "Słowo Polskie".
Prosi także o zaznaczenie, że nie można wierzyć w oskarżenia separatystów, którzy winę za ostrzał zrzucają na ukraińską armię. - Codziennie przybywa zniszczonych domów, a ślady na ścianach jasno pokazują, z której strony padają strzały. To separatyści atakują miasto - podkreśla dziennikarz.
Fundacja Wolność i Demokracja, która jako pierwsza zaczęła pomagać Polakom w Donbasie, teraz też nie zapomina o mieszkańcach Mariupola. - Przekazaliśmy 10 tys. zł na zapomogi, a w przyszłym tygodniu jedziemy do tego miasta. Część osób nie dowiedziała się o pierwszym terminie ewakuacji. Nie można ich tam zostawić. Tym bardziej, że można się spodziewać, iż w Mariupolu będzie coraz gorzej. To ostatni moment na zabranie tych ludzi - mówi Michał Dworczyk z fundacji.
Dodaje, że - niezależnie od działań liderów polonijnych w Mariupolu - w Polsce też tworzona jest lista osób potrzebujących pomocy, która zostanie niebawem przekazana premier Ewie Kopacz.
Arkadiusz Jastrzębski, Wirtualna Polska
Numer konta, na które można wpłacać pieniądze na pomoc Polakom ze wschodniej Ukrainy:
Fundacja Wolność i Demokracja
68114010100000506032001004
z dopiskiem: Ratujmy Polaków z Ukrainy