Podwyższone diety przez pomyłkę
Podwyższone diety zostały przez pomyłkę naliczone sześciu radnym. Pomyliła się pracownica wydziału finansowego w urzędzie miejskim w
Dzierżoniowie - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Radni pracowali w specjalnej komisji nad kodeksem etyki radnego. Wszyscy zgodnie uznali, że będą pracować za darmo, jednak przy naliczaniu diet pracownica pomyliła się i doliczyła im 30% należności. W ten sposób przez dziesięć miesięcy samorządowcy pobierali o wiele wyższe gratyfikacje.
Gdy sprawa wyszła na jaw, poproszono ich grzecznie o zwrot nadpłat. Wszyscy zrobili to bez wahania (niektórzy oddają w ratach, bo nie stać na nagłe wysupłanie 2-3 tys. zł), ale jeden z radnych powiedział: nie i koniec. Jarosław Rudnicki stwierdził, że skoro urzędniczka się pomyliła, to powinna zwrócić pieniądze. Wytknął też burmistrzowi brak kompetencji, skoro dochodzi do takich pomyłek.
Nie namyślając się długo, burmistrz Marek Piorun oddał sprawę do sądu. Wczoraj zapadł wyrok. Radny musi zwrócić 3215 zł podwyższonej diety z odsetkami od marca i pokryć koszty postępowania sądowego: 761 zł. Sąd nie znalazł powodów dla których samorządowiec powinien zatrzymać dietę.
Skoro radny twierdzi, że dieta była wtedy jego jedynym dochodem, powinien sam zauważyć, że dostaje na konto za dużo pieniędzy - uzasadniała Elżbieta Kuryło-Maciejewska, przewodnicząca składu sędziowskiego. Poza tym rolą radnego jest szczególne dbanie o mienie gminy.
Po ogłoszeniu wyroku, radny wydał krótkie oświadczenie. Oznajmił w nim, że... specjalnie nie oddawał pieniędzy aby pokazać wszystkim, iż dzierżoniowski urząd nie jest taki dobry i wspaniały, jak się o nim powszechnie mówi. Bo wina całego zamieszania jest przecież po stronie urzędników. (PAP)