Podpalili ją, bo przyjęła chrzest
Chrześcijanie są jedną najbardziej prześladowanych grup społecznych na świecie. Rzadko trafiają jednak na czołówki gazet. Według organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie na cierpienia ze względu na wyznawaną wiarę narażonych jest 200 milionów wyznawców Chrystusa, a śmierć w wyniku prześladowań poniosło 170 tysięcy wiernych - często w brutalnych atakach. Czy te dane nie są przesadzone?
18.01.2010 | aktual.: 02.09.2011 16:28
Zdaniem dr. Tomasza Korczyńskiego, socjologa z Uniwersytetu kard. Stefana Wyszyńskiego, są nawet zaniżone. Dr Korczyński, który pracuje również w organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP - filia niemieckiej organizacji Kirche in Not), zaznacza, że pod uwagę brane są jedynie te akty przemocy, które wymierzone są w daną grupę jedynie ze względu na wiarę w Chrystusa. Do ogólnej liczby prześladowanych nie wlicza się śmierci chrześcijan ginących w wyniku wojen domowych czy zabitych w celach rabunkowych.
Najwięksi prześladowcy
Międzynarodowa organizacja Voice of the Martyrs na pierwszym miejscu krajów, w których prześladuje się chrześcijan, wymienia Koreę Północną. W obozach koncentracyjnych, według szacunków organizacji, przebywa tam nawet około 50 tysięcy chrześcijan. W kraju tym nie mogą również swobodnie pracować księża katoliccy ani pastorzy z kościołów protestanckich. Ideologia Juche (Dżucze), wymyślona przez Kim Ir Sena - ojca obecnego przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila - charakteryzuje się niemal boskim kultem przywódcy. Idea Boga, który byłby nad rewolucyjnym oświeconym ojcem narodu, nie pasuje do totalitarnego reżimu. Chrześcijaństwo jako wymysł zachodni obce jest Korei Północnej. Dlatego chrześcijan trzeba tępić. Juche to ideologia samowystarczalności, "która pozwoli zabezpieczyć kraj przed wpływami narodów imperialistycznych". Chrześcijaństwo zaś pomaga imperialistom kontrolować Koreańczyków, dlatego należy je wyplenić z północnokoreańskiej ziemi.
Prześladowania chrześcijan w Korei Północnej występują z całą pewnością. Jednak dzięki szczelnym granicom, strzeżonym przez wojskowy reżim, nie można zweryfikować danych na temat liczby prześladowanych. Amerykański misjonarz koreańskiego pochodzenia przekroczył w ostatnie święta Bożego Narodzenia granicę z Koreą Północną, aby zwrócić uwagę na męczeństwo chrześcijan w tym kraju. Miał podobno list do Kim Dzong Ila, w którym apelował o zwolnienie więźniów politycznych i zamknięcie obozów pracy. Północnokoreańska agencja informacyjna KCNA potwierdziła wiadomość o zatrzymaniu obywatela USA. Na chwilę obecną nie wiadomo nic więcej o losach misjonarza. Jeśli wróci, być może opowie o losie chrześcijan w ostatnim bastionie stalinizmu na świecie.
Również najbliższy sąsiad i sojusznik Phenianu nie lubi chrześcijan. Wiara w Jezusa Chrystusa to najszybciej rosnąca w członków religia Chin. Oficjalne dane mówią o 16 mln chrześcijan w całym Państwie Środka. Nieoficjalne raporty - nie tylko organizacji chrześcijańskich - mówią o około 100 milionach wyznawców Chrystusa. Kościoły w Chinach dzielą się na oficjalne i podziemne. Oficjalne to tak zwane "stowarzyszenia patriotyczne". Przywódców tych grup określa Pekin. Patriotyczne Stowarzyszenie Katolików Chińskich nie uznaje władzy papieża. Księży wyświęcają "państwowi" biskupi. Przynależność do Kościoła "podziemnego", nieoficjalnego, jest karalna. Biskupi, księża i zwykli wierni trafiają za nią do obozów reedukacji, które de facto są obozami koncentracyjnymi, i do więzień. Chiny również pilnie strzegą danych na temat liczby osób więzionych z powodu przynależności do nielegalnych stowarzyszeń religijnych. Pekin prześladuje również inne wyznania i religie - jak choćby głośną sektę Falun gong.
Organizacje chrześcijańskie zwracają uwagę, że media dużo więcej uwagi poświęcają prześladowaniom Tybetańczyków w Chinach niż represjom wyznawców Jezusa Chrystusa w tym kraju. Z pewnością należy pamiętać o jednych i drugich.
Kraje islamu
O ile w Chinach i Azji prześladowania chrześcijan powodowane są głównie ideologią, o tyle w wielu miejscach świata chrześcijanie stają się obiektem "czystek" religijnych. We wszystkich państwach, w których obowiązuje szariat (religijne prawo islamskie), śmiercią karane jest odejście od islamu, a więc również chrzest. Panujący w Arabii Saudyjskiej wahhabizm dąży do całkowitego oczyszczenia "świętej ziemi Proroka Mahometa" ze wszystkich innowierców.
W kraju tym obowiązuje całkowity zakaz praktykowania religii innej niż islam. Oficjalnie 100% ludzi zamieszkujących w Arabii Saudyjskiej to muzułmanie. Nie można nosić krzyżyka, posiadać Biblii ani publicznie modlić się inaczej, niż zakłada to islam. W kraju działa niemal wszechwładna policja religijna - Muttawa. Jej oficjalna nazwa to Komitet ds. Rozpowszechniania Cnót i Zapobiegania Występkom. Chrześcijanie, jeśli zostaną oskarżeni o nieprawowierną modlitwę lub posiadanie nielegalnych materiałów religijnych, trafiają tam do więzień i są torturowani. Nakłania się ich do wyparcia się wiary i przyjęcia islamu. Nawet w ambasadach - którym tradycyjnie przysługiwało prawo kaplicy - nie można zorganizować miejsca kultu innego niż muzułmański. W sierpniu 2008 roku, jak donosi organizacja Voice of the Martyrs, portal gulfnews.com ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich informował o tragedii młodej Saudyjki, która przyjęła chrzest. Ojciec, członek Muttawy, gdy dowiedział się o nawróceniu córki na chrześcijaństwo, obciął
jej język i spalił ją żywcem. Nie spotkała go za to żadna kara.
Za nawrócenie na chrześcijaństwo zgodnie z prawem zginąć można również w Iranie, Afganistanie czy Somalii. Afganistan, mimo iż rządzony przez prozachodniego prezydenta, pozwala na zabicie człowieka, który porzuci islam. Konstytucja tego kraju stanowi bowiem, że jeśli coś nie jest regulowane zapisami prawa stanowionego, powinno być osądzone na podstawie szariatu (według szkoły Hanafi). W 2006 roku afgański sąd orzekł, że mężczyzna, który przyjął chrzest - Abdul Rahman - zaatakował islam, wobec czego powinien być skazany na śmierć. Mężczyznę wypuszczono z więzienia na wniosek prezydenta. Przez ambasadę Włoch zdołał wyjechać z Afganistanu. Dużo niebezpieczniejsi dla chrześcijan w Afganistanie są jednak talibowie. W 2007 roku porwali oni 23-osobową grupę koreańskich protestantów. Dwoje z nich straciło życie. Resztę uwolniono po negocjacjach. W październiku 2008 roku talibowie zastrzelili 34-letnią brytyjską wolontariuszkę, Gayle Williams, która z pobudek chrześcijańskich pracowała w organizacji humanitarnej
działającej na rzecz ubogich i niepełnosprawnych Afgańczyków.
Islamscy radykałowie postawili sobie za cel "wyczyścić" z chrześcijan jeszcze jeden kraj Bliskiego Wschodu - Irak. Tamtejsi chrześcijanie często nękani są zamachami w pobliżu kościołów, zwłaszcza przy okazji świąt. W ostatnie Boże Narodzenie z obawy przed zamachami, by wejść na pasterkę trzeba było mieć zaświadczenie o wyznawanej wierze. Bomby wybuchły w pobliżu miejsc kultu. Ofiarami bezpośrednich ataków padają jednak również księża i biskupi. Agencja AsiaNews ocenia, że od czasu upadku Saddama Husajna w Iraku zginęło 1960 wyznawców Chrystusa. - W ciągu ostatnich lat 800 tysięcy chrześcijan opuściło Irak - podkreśla Korczyński. - Jesteśmy świadkami największego exodusu naszego tysiąclecia - zauważa socjolog z UKSW.
Azja Południowa i Południowo-Wschodnia
Jedne z największych prześladowań w ostatnich latach dotknęły chrześcijan żyjących we wschodnich Indiach, w stanie Orisa. Agresywni hinduiści podpalali całe wsie zamieszkiwane przez swoich rodaków wyznających inną wiarę. Pogromy zaczęły się na Boże Narodzenie 2007 roku. Hinduiści najpierw zniszczyli dekoracje świąteczne w jednej z tamtejszych wiosek. Z czasem, gdy zastraszanie nie podziałało, przeszli do podpalania wsi, plądrowania domów i wypędzenia ludzi. Ci, którzy przeszli na hinduizm, mogli pozostać. W efekcie przemocy, która powracała falami kilkakrotnie w przeciągu ostatnich dwóch lat, zginęło kilkaset osób, a 50 tysięcy opuściło swe domy. Część ludzi została przymuszona do zmiany wiary i tylko dzięki temu ocaliła życie. Wiele ataków było bardzo brutalnych. Część ofiar śmiertelnych spłonęła żywcem.
Władze państwowe nie są w stanie zapewnić spokoju w tym rejonie, objętym przemocą. Na terenach tych silne są bojówki maoistowskie, które prowadzą walkę z wojskiem rządowym. To maoiści zabili też jednego z hinduistycznych przywódców, który odpowiadał za prześladowania chrześcijan.
Część państw regionu, jak np. Bangladesz, mimo deklaracji swobody wyznania i wolności sumienia, nie reaguje na ataki na chrześcijan. Radykalni islamiści potrafią zamordować swoich byłych współwyznawców, którzy przeszli z islamu na chrześcijaństwo. W Bangladeszu w latach 2007-2008 stwierdzono kilkadziesiąt ataków na chrześcijan. Państwo skazało również kilku radykałów za zabijanie chrześcijan. Jednym z brutalniejszych zajść było podpalenie w styczniu 2008 roku 70-letniej kobiety, która miała w ciągu miesiąca przyjąć chrzest.
Podobna atmosfera występuje w Indonezji, kraju, w którym dominuje islam, gdzie prawo gwarantuje wolność wyznania. Tu również instytucje państwowe nie są w stanie zapewnić tej swobody, a bojówki islamistyczne atakują chrześcijan.
Ciężka sytuacja panuje również w Wietnamie, gdzie komunistyczne władze nie pozwalają na swobodny kult i prześladują aktywnych chrześcijan.
Chrześcijanie padają ofiarami represji i prześladowań na całym globie. Trudno jednak precyzyjnie określić skalę tego zjawiska. Z pewnością każdego roku kilka lub kilkanaście tysięcy osób oddaje życie za wiarę w Chrystusa. Liczba 170 tysięcy zabitych w ciągu roku wydaje się jednak słabo udokumentowana.
Nie chodzi oczywiście o "śmiertelną księgowość", ale o fakt, że ludzie umierają jedynie z tego względu, że chcą wierzyć w Trójjedynego Boga, który stał się człowiekiem.
Paweł Orłowski, Wirtualna Polska