Podatek od "życzliwości" - fiskus dotyka granic absurdu
Fiskus chce opodatkować osoby, które pomagają sobie w codziennych sprawach, takich jak opieka nad dzieckiem czy wyprowadzanie psa - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Katowicka Izba Skarbowa uznała, że każda darmowa przysługa jest realnym zyskiem dla tego, kto z niej skorzystał. Trzeba ją więc wycenić i zapłacić podatek. Katowicka Izba Skarbowa odpowiedziała na pytanie banku czasu, czyli grupy wzajemnie wspierających się osób. Z opodatkowania zwolniona jest tylko darmowa pomoc w rodzinie.
Jerzy Bielawny z Instytutu Studiów Podatkowych jest oburzony interpretacją katowickiej Izby Skarbowej. Jego zdaniem, takie postępowanie sprowadzi do podziemia wszystkie cenne społecznie inicjatywy.
Podobnego zdania jest Piotr Bielski, prowadzący grupę wzajemnie wspierających się osób w Łodzi. Podkreśla, że nie rozumie dlaczego za czyny społeczne trzeba płacić podatek. Dodaje, że to może zniechęcić osoby do pomagania innym.