Pisarze proszą prokuratora o ratowanie Niaklajeua
Białoruscy pisarze skierowali list do prokuratora generalnego Ryhora Wasilewicza, prosząc o ratowanie życia Uładzimira Niaklajeua, byłego kandydata na prezydenta, przebywającego w areszcie śledczym KGB.
"Dowiedzieliśmy się, że życie wybitnego białoruskiego poety, kandydata na prezydenta Białorusi Uładzimira Niaklajeua znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Przełom nadciśnieniowy, którego doznał 29 grudnia, groził śmiercią" - piszą twórcy: Swiatłana Aleksijewicz, Wasil Zujonak, Aleś Razanau, Walancin Akudowicz, Aleś Ancipienka, Natalla Babina i Uładzimir Arłou.
"Uładzimir Niaklajeu potrzebuje pilnej hospitalizacji i badania lekarskiego, powinien znajdować się pod ścisłą kontrolą lekarzy i otrzymywać wszystkie zalecone mu leki. Żądamy bezzwłocznych działań w celu ratowania jego życia - przede wszystkim przewiezienia go z aresztu śledczego KGB do szpitala. Bez natychmiastowej pomocy lekarskiej Uładzimir Niaklajeu może umrzeć w każdej chwili" - apelują białoruscy pisarze.
Żona Niaklajeua, Wolha, zarzuciła w czwartek władzom, że "celowo zabijają" jej męża, którego stan jest nadal zły po przełomie nadciśnieniowym. "Gdyby nie osoba z jego celi, nie wiadomo, czym mogłoby się to zakończyć. Wezwano lekarza i okazano mu jakąś pomoc lekarską, ale nie przewieziono go do szpitala, co koniecznie trzeba było zrobić (...). Jeśli to się powtórzy jeszcze raz, to dojdzie do udaru - i po wszystkim" - powiedziała Wolha Niaklajeua.
W czwartek wobec Niaklajeua wysunięto zarzuty. Jak poinformował jego adwokat, dotyczą one obu części artykułu o masowych zamieszkach, a więc organizacji i udziału w nich. Prawo przewiduje karę od 3-8 lat pozbawienia wolności za udział w zamieszkach i 5-15 lat za ich organizację.
Niaklajeu nie uczestniczył w demonstracji na Placu Niepodległości w Mińsku 19 grudnia, w wieczór po wyborach prezydenckich. W drodze na demonstrację został pobity przez nieznanych sprawców, według świadków - OMON-owców w cywilu. Został przewieziony do szpitala, skąd w nocy uprowadzili go nieznani sprawcy. Dopiero w poniedziałek jego adwokatkę dopuszczono na przesłuchanie byłego kandydata, które trwało kilka godzin.