Ostatnio zasądzono 1 mln zł. "Teraz też Kościół powinien zapłacić"
Ponieważ od przestępstwa minęło ponad 20 lat, a sprawca dawno nie żyje, teoretycznie jest już po sprawie. - Ale tylko teoretycznie - mówi WP mecenas Artur Nowak. Powołuje się przy tym na ciekawe przepisy prawa i podkreśla, że sowite odszkodowanie powinien wypłacić Kościół Katolicki.
06.12.2018 | aktual.: 07.12.2018 09:55
Kobiecie gwałconej w dzieciństwie przez duchownego sąd w Poznaniu przyznał w październiku 1 mln zł odszkodowania i dożywotnią rentę! O tej decyzji mówiło się w całej Polsce, bo zapłacić nie miał sprawca, a przedstawiciele jego zgromadzenia.
Teraz, gdy "Duży Format" opublikował wstrząsającą relację ofiary ks. Henryka Jankowskiego, znów pojawiły się pytania o ewentualne odszkodowanie. Ale czemu to Kościół miałby płacić za przestępstwa popełnione przez księży?
- Są takie sytuacje, że za szkodę wyrządzoną przez jedną osobę, odpowiada kto inny. Na przykład na mocy art. 120 kodeksu pracy, odpowiedzialność za pracownika ponosi pracodawca. Jeżeli zatrudnia się podwykonawcę i on wyrządzi jakieś szkody, to również można ponieść za nie odpowiedzialność - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską mecenas Piotr Wertenstein-Żuławski.
"Sąd ma czynić sprawiedliwość"
- Z tego co pamiętam, precedens sprawy w Poznaniu polegał na tym, że ksiądz został uznany za osobę, której Kościół powierzył wykonywanie obowiązków, przy których dopuścił się przestępstwa - dodaje prawnik.
Z drugiej strony przepisy, na podstawie których zgromadzenie zostało zmuszone do zapłacenia odszkodowania, obowiązywały od lat. Dlaczego żadna z ofiar pedofilii nie wykorzystała ich już wcześniej?
- Może ktoś próbował, ale sąd od urzędnika różni się tym, że ten drugi tylko stosuje prawo, a ten pierwszy je interpretuje. Sąd ma czynić sprawiedliwość, musi uwzględniać ewolucję prawa podążającą za modyfikacjami stosunków społecznych. I pewne rzeczy, które kiedyś były interpretowane inaczej, dziś mogą mieć inny finał - podkreśla Wertenstein-Żuławski.
Jego zdaniem nie można mieć więc pewności, że ubiegające się o odszkodowanie ofiary ks. Jankowskiego, dostaną jakiekolwiek pieniądze. - Żaden sąd nie jest związany wyrokiem w innej sprawie, dopóki swojej interpretacji nie wyda Sąd Najwyższy - zaznacza ekspert.
(Nie) idealne polskie prawo
Do adwokata Artura Nowaka zwróciliśmy się z kolei z pytaniem, czy ubieganie się o odszkodowanie przez ofiary ks. Jankowskiego jest jeszcze w ogóle możliwe? Czy sprawa nie jest już przedawniona?
- Generalnie termin przedawnienia roszczeń majątkowych według kodeksu cywilnego to 20 lat od momentu popełnienia przestępstwa na szkodę nieletniego. Pewnie roszczenia w tej sprawie są więc przedawnione. To niestety reguła, że ofiara jest w stanie mówić o swojej traumie dopiero około 35 roku życia. To pokazują badania, za którymi nasz ustawodawca nie nadąża. Ustawodawca kanadyjski zniósł w tego rodzaju sprawach przedawnienie, a w niektórych stanach USA pokrzywdzony ma prawo zgłosić skargę od momentu uświadomienia sobie szkody. To dobre rozwiązania - uważa ekspert.
Nowak reprezentuje w sądach ofiary pedofilii duchownych, ale jest też publicystą, a w temacie pedofilii wydał już dwie książki. Przygotowując swoje publikacje miał kontakt z ponad setką ofiar.
- 95 proc. tych ludzi decyduje się złożyć jakiekolwiek świadectwo o swoim doświadczeniu dopiero w momencie, gdy oderwie się od środowiska rodzinnego. Najczęściej to "wychodzi" w trakcie terapii. U psychologa pokrzywdzony rozpoznaje konsekwencje krzywdy, której doznał jako dziecko. Mam na myśli uzależnienia, trudności w relacjach, uległość i tak dalej. Skutki gwałtu na dziecku rozciągają się w czasie - podkreśla prawnik.
Jego zdaniem niedoskonałość polskiego prawa nie powoduje jednak, że ofiary są na straconej pozycji, a ich walka o odszkodowanie nie ma sensu. Wskazuje wiele przykładów procesów, gdy do nadużyć dochodziło wiele lat wcześniej i strona kościelna podnosiła zarzut przedawnienia.
- Mimo to sąd nie uwzględniał wtedy tego zarzutu ze względu na zasady współżycia społecznego. Biegli psychologowie badali, czy nie było tak, że wcześniej trauma zamknęła danego człowieka i spowodowała trudności, żeby opowiedział o swoim dramacie - mówi Nowak. W takich przypadkach niezbędne jest oczywiście udowodnienie pewnego "paraliżu emocjonalnego".
"To wstyd, gdy Kościół kwestionuje swoją odpowiedzialność"
W reportażu "Dużego Formatu" pojawia się wątek dziewczynki, która przez gwałt i zajście w ciążę popełniła samobójstwo. Jej bliscy też mogą ubiegać się o odszkodowanie?
- Jeżeli zostałby wykazany adekwatny związek przyczynowy śmierci tej dziewczyny z dramatem rodziny, ich krzywdą oraz zachowaniem sprawcy, jej najbliżsi teoretycznie też mogliby próbować ubiegać się o odszkodowanie - uważa adwokat ofiar pedofilii. - Ten przypadek jest bardzo trudny, ale na pewno nie niemożliwy do wygrania - dodaje.
W całej sprawie często podnoszony jest też wątek, że ks. Jankowski zmarł ponad 8 lat temu. Jednak zdaniem Nowaka fakt, że duchowny - a nawet jego przełożony - już nie żyją, nie ma znaczenia w walce o odszkodowanie.
- Potwierdza to przełomowy wyrok sądu w Poznaniu, który przyjął odpowiedzialność kościelnej osoby prawnej. Wiem, że już wcześniej Kościół zawierał "ciche ugody" z pokrzywdzonymi. To wstyd, bo w zasadzie na całym świecie Kościół nie kwestionuje samej zasady swojej odpowiedzialności. Diecezje mają wykupione ubezpieczenia dotyczące nadużyć. Powinny ponosić odpowiedzialność - zaznacza.
Zobacz także: Pomnik ks. Jankowskiego oblany czerwoną farbą