Oskarżeni o pedofilię wychodzą na wolność
Wszyscy, poza jednym, oskarżeni o pedofilię członkowie gangu z Dworca Centralnego mogą wyjść z aresztu za kaucją - postanowił stołeczny sąd. Czterech podsądnych już jest na wolności. Prokuratura zażali się na tę decyzję sądu.
24.06.2003 | aktual.: 24.06.2003 16:56
W zeszłą środę Sądowi Rejonowemu w Warszawie udało się rozpocząć proces gangu pedofilów dzięki wyłączeniu sprawy obywatela Niemiec Wolfganga D. (który uciekł z Polski). Proces jest utajniony i nikt o nim nie informuje, dlatego dopiero po tygodniu reporterowi PAP udało się ustalić, że jeszcze w minioną środę sąd, na wniosek obrony, uchylił decyzję o areszcie wobec ośmiu podsądnych (areszt utrzymano tylko wobec Bogusława G.).
Za ich wyjście na wolność sąd wyznaczył kaucje od 15 do 100 tys. zł. Głównemu oskarżonemu Waldemarowi T. zakazano ponadto wyjazdu z kraju. Jak poinformował we wtorek po południu rzecznik Sadu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek, czterech podsądnych wpłaciło kaucje i jest już na wolności.
"Sąd ocenił, że nie zachodzi już obawa utrudniania postępowania przez oskarżonych, a zastosowane środki są wystarczające do zapewnienia stawiennictwa podsądnych na rozprawie" - powiedział sędzia Małek odpowiedając na pytanie, czym kierował się sąd, podejmując swą decyzję.
Przedstawiciel prokuratury był przeciwny uchylaniu aresztów - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski. Dodał, że śródmiejska prokuratura zażali się na tę decyzję sądu. Gdyby Sąd Okręgowy uznał to zażalenie, podsądni wrócą za kraty.
Policja rozbiła "klub pedofilów" we wrześniu 2002 r. Na Dworcu Centralnym zaczepiali oni młodych chłopców, głównie uciekinierów z ośrodków opiekuńczo-wychowawczych. Następnie wykorzystywali ich seksualnie w zamian za niewielkie kwoty, alkohol, jedzenie czy gry komputerowe.
Jak donosiły media, wśród oskarżonych są m.in. działający w branży muzycznej Włodzimierz P., psycholog z ośrodka szkolno- wychowawczego Andrzej P., a także ksiądz Mikołaj S. Główną rolę w gangu miał jednak grać 69-letni Waldemar T., biznesmen, który na starość wrócił z USA do Polski. Cała dziewiątka przebywała od jesieni 2002 r. w areszcie oprócz 57-letniego Wolfganga D., zwolnionego z aresztu z powodu choroby nowotworowej za kaucją 50 tys. zł. Jego nieobecność - zwolniony, uciekł z Polski - uniemożliwiła rozpoczęcie procesu w kwietniu.
Jeszcze w kwietniu Sąd Rejonowy wyłączył jawność całego procesu z uwagi na możliwość "obrazy dobrych obyczajów" oraz "naruszenia ważnego interesu prywatnego zarówno oskarżonych, jak i osób pokrzywdzonych".
Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.