Andrzejowi P. udowodniono już dokonanie kilkunastu włamań i kradzieży. Przyznał się do zarzuconych mu czynów. Może mu grozić nawet do 10 lat pozbawienia wolności - powiedział Jacek Pytel z zespołu prasowego śląskiej policji.
Najpierw złodziej upodobał sobie kościelne skarbonki, widząc w nich łatwy łup. Bez przeszkód ukradł 150 zł z kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, ale już w raciborskim kościele pw. św. Jakuba nie zdołał otworzyć skarbonki przy wejściu do świątyni.
Włamywacza interesowała nie tylko gotówka. Z miejscowego domu katechetycznego wyniósł dwie gitary i akustyczny wzmacniacz, z działkowej altanki wartą ok. 600 zł kosiarkę. Na największe straty naraził raciborską księgarnię, gdzie włamał się dwa razy i ukradł ponad 3 tys. zł. Łupów nie odzyskano.
Przestępcę na gorącym uczynku zatrzymał policyjny patrol, przechodzący w pobliżu prywatnego gabinetu lekarskiego. Funkcjonariuszy zaintrygowało, że w nocy paliło się tam światło. Wewnątrz zastali nie lekarza, ale rabusia. Chciał wynieść z niego radio i lekarstwa.