Oddaj książkę i zapłać karę, albo idziemy do sądu
W Krakowie windykatorzy skutecznie
nakłaniają opornych czytelników do oddawania książek pożyczonych z
bibliotek - informuje "Dziennik".
05.10.2006 | aktual.: 05.10.2006 09:12
Wojewódzka Biblioteka Publiczna w podwawelskim grodzie postanowiła w radykalny sposób rozwiązać problem osób zalegających ze zwrotem woluminów. Tym bardziej, że już 12 tys. publikacji z liczącego 511 tys. księgozbioru przepadło bez śladu.
Kara za dzień zwłoki w oddaniu książki nie jest wprawdzie duża, bo wynosi zaledwie 20 groszy, ale z tych groszy potrafi uzbierać się niezła sumka. Rekordzista miał aż 1700 zł długu. W całości zapłacił tę kwotę, bo wynajęliśmy firmę windykacyjną, która w naszym imieniu ściąga długi - powiedział dziennikowi dyrektor krakowskiej WBP Artur Paszko.
Nic dziwnego - pisze gazeta - że kiedy wieść o windykatorach ściągających biblioteczne długi gruchnęła wśród studentów, przed biblioteczną ladą zrobiło się tłoczno.
W sumie na celowniku biblioteczni windykatorzy mają jeszcze kilkaset osób. Od ponad dwóch tysięcy już udało się ściągnąć należność. Biblioteka odzyskała w sumie ponad 300 tys. zł. Już wiadomo, że taki tryb postępowania z nieuczciwymi czytelnikami wprowadzą także inne placówki biblioteczne. (PAP)