Obama jedzie z tygodniową wizytą do Azji, by potwierdzić zaangażowanie USA
Prezydent Barack Obama rusza w tygodniową podróż do Azji, gdzie będzie uspokajać sojuszników, że USA wciąż przywiązują wielką wagę do regionu. Trzy lata po ogłoszeniu strategii "zwrotu ku Azji" wielu wątpi czy osłabionemu po wyborach Obamie uda się ją zrealizować.
Prezydent Obama wylatuje w niedzielę do Pekinu, gdzie weźmie udział w poniedziałek corocznym szczycie Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) w Pekinie, po którym odbędzie wizytę państwową w Chinach i spotka się przywódcą tego kraju Xi Jinpingiem.
W środę Obama poleci do Birmy na szczyt Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), gdzie odbędzie się też szczyt USA-ASEAN. Po szczycie Obama spotka się z prezydentem Birmy Thein Seinem jak i liderką opozycji w tym kraju Aung San Suu Kyi. Następnie uda się do Brisbane w Australii, gdzie w sobotę odbędzie się szczyt G20. Jak zapowiedział Biały Dom, podczas wizyty w Australii Obama wygłosi przemówienie na temat przywódczej roli USA wobec Azji.
Sygnał ostrzegawczy dla Chin
Ogłoszony przez Obamę w styczniu 2012 roku "zwrot ku Azji" miał być sygnałem ostrzegawczym dla Chin, których roszczenia terytorialne na Pacyfiku i prowokacyjne posunięcia na Morzu Południowochińskim w ostatnich latach zaalarmowały kraje tego obszaru. Ale w regionie istnieją wątpliwości co do rzeczywistego zaangażowania rządu USA, bo jego uwaga była ostatnio znacznie bardziej skupiona na takich wydarzeniach jak agresja Rosji na Ukrainie czy zagrożenie Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku.
W opublikowanym w lipcu sondażu przeprowadzonym przez Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) wśród elit w 10 krajach azjatyckich, prawie 80 proc. stwierdziło, że wspiera amerykańską strategię "zwrotu ku Azji" i amerykańskie przywództwo w regionie. Ale jednocześnie ponad połowa uczestników sondażu uznała, że polityka ta nie jest w wystarczający sposób wspierana ani wdrażana.
Jak powiedział w środę ekspert CSIS Michael Green, "te obawy zostały dodatkowo wzmocnione wynikami wyborów" do Kongresu, w których Demokraci ponieśli we wtorek znaczącą porażkę. Są obawy, że przejęcie przez Republikanów kontroli nad Senatem utrudni administracji Obamy realizację priorytetów przez pozostałe do zakończenia kadencji prezydenta dwa lata.
Problemy do rozwiązania
- Jest wiele szans, by "zwrot" się powiódł, ale są też problemy, które prezydent musi rozwiązać podczas wizyty - powiedział Green. Wymienił wśród nich "retoryczne zamieszanie" wokół tego czym właściwie jest "zwrot ku Azji". Wskazał, że w różnych wypowiedziach przedstawiciele administracji ciągle zmieniają się priorytety i Obama powinien wykorzystać swe przemówienie w Australii, by jasno wyłożyć jaka jest jego strategia i jakie będą zobowiązania USA. W przemówieniu wygłoszonym we wtorek w uniwersytecie Johns Hopkins sekretarz stanu John Kerry powiedział, że istotą "zwrotu ku Azji" jest zrównoważony wzrost gospodarczy, rewolucja czystej energii oraz stabilność i bezpieczeństwo regionu. Czyniąc aluzję do Chin zapewnił, że celem strategii "nie jest nikomu zaszkodzić ani nakazywać komukolwiek, by szedł w jakimś kierunku". - To jest niewykluczające nikogo zaproszenie do wspólnego marszu w kierunku dobrobytu, godności i stabilności krajów - powiedział Kerry.
Zdaniem eksperta ds. Azji Południowo-wschodniej w CSIS Ernesta Bowera amerykańscy sojusznicy w Azji Południowej byli "zdezorientowani" anulowaniem planowanej na początku tygodnia wizyty sekretarza obrony Chucka Hagla w Wietnamie i Birmie. - To jest odczytywane jako wskazówka, że Biały Dom większy nacisk będzie kładł na gospodarcze aspekty strategii "zwrotu" - powiedział Bower.
USA oraz ich sojusznicy w Azji liczą przede wszystkim na ukończenie negocjacji o wolnym handlu w ramach tzw. Partnerstwa Transpacyficznego (ang. Trans-Pacific Partnership - TPP). Ma to być umowa między 12 krajami rejonu Pacyfiku, w tym USA i Japonią, ale bez Chin. Biały Dom obiecywał, że umowę uda się sfinalizować do końca roku, ale jest to coraz mniej prawdopodobne ponieważ wciąż nie udało się rozwiązać m.in. sporu między USA a Japonią w sprawie dostępu do rynków, w tym samochodowych. - Poczyniliśmy wielki postęp, ale wciąż pozostaję różne kwestie. Nie oczekuję, żebyśmy coś ogłaszali podczas wizyty w Azji - powiedział rzecznik Białego Domu Josh Earnest.
Problemem jest też Kongres, który jak dotąd nie udzielił Obamie zgody na tzw. "szybką ścieżkę" negocjacji, którą przy poprzednich umowach handlowych administracja zawsze dostawała już na początku rozmów. Zgoda na "szybką ścieżkę" oznaczałaby, że Kongres po zakończeniu negocjacji może umowę ratyfikować lub odrzucić, ale nie może wnosić do niej poprawek.
Wszyscy patrzą na Birmę
Spore zainteresowanie budzi wizyta Obamy w Birmie (z okazji odbywającego się tam szczytu USA-ASEAN) gdyż następuje w momencie, gdy pojawiły się wątpliwości co do rozpoczętej w 2011 roku transformacji w tym kraju od rządów wojskowych w kierunku demokracji. Administrację USA, która dotychczas wskazywała Birmę jak przykład sukcesu w Azji, niepokoi odnowienie konfliktu między ekstremalnymi buddystami i wysiedlenia przedstawicieli muzułmańskiej grupy etnicznej Rohingja.
Obama spotka się w stolicy Birmy Naypyidaw z prezydentem Thein Seinem, a następnie uda się do Rangunu na rozmowy z liderką opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji Aung San Suu Kyi. Oczekuje się, że głównym tematem rozmów będą przyszłoroczne wybory prezydenckie w Birmie. USA chciałyby, by Birma do tego czasu zmieniła konstytucję, gdyż w obecnym kształcie zabrania ona udziału w tych wyborach Aung San Suu Kyi ponieważ była ona żoną cudzoziemca (zmarłego brytyjskiego dziennikarza).
Podczas spotkania z Xi Jinpingiem Obama będzie zapewne kolejny raz zapewniać go, że zaangażowanie USA w Azji nie jest skierowana przeciw Chinom i ich ambicjom w regionie. W relacjach między dwoma największymi gospodarkami świata jest wiele kości niezgody, które Obama też zapewne poruszy, takich jak jak prawa człowieka, spory terytorialne Chin z sojusznikami USA w Azji, czy nasilające się ataki chińskich hakerów na amerykańskie firmy, media i agencje rządowe.
Jak dotychczas Biały Dom nie dał żadnych wskazówek, czy na marginesie szczytu w Pekinie Obama odbędzie dwustronne rozmowy z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który będzie przebywać w Pekinie z okazji szczytu APEC.