Nie zatrzymali osób zwerbowanych przez zamachowca. Współpracowały z ABW?
Osoby zwerbowane przez niedoszłego zamachowca do współpracy nie zostały zatrzymane - poinformowała prokuratura. Śledczy nie chcieli jednak ujawnić dlaczego. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, prawdopodobnie współpracowały one z ABW i prokuraturą.
Portal tvn24.pl przypuszcza, że w sprawie rozpracowywania zamachowca brali udział też najprawdopodobniej funkcjonariusze ABW działający pod przykryciem.
Na konferencji prokurator Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie mówił, że w sprawie zatrzymane zostały trzy osoby - jedna to niedoszły zamachowiec, a pozostałe usłyszały zarzut nielegalnego posiadania broni i materiałów wybuchowych.
Oprócz tego - jak informuje prokuratura - w szkoleniach, w których brał udział podejrzany, uczestniczyły jeszcze cztery inne osoby. Śledczy poinformowali, że nie zostały one zatrzymane. Nie chcieli jednak ujawnić dlaczego.
Krasoń tłumaczył, że podejrzany wchodził w porozumienie z innymi osobami, próbował zorganizować grupę zbrojną, werbował osoby, które miały mu pomóc w zrealizowaniu zakładanego planu działania, wyznaczał im poszczególne zadania.
Zatrzymanie
Mężczyznę zatrzymano 9 listopada. Sąd aresztował go na trzy miesiące; grozi mu do pięciu lat więzienia. Nie ujawniono personaliów podejrzanego. Media twierdzą, że to Bruno K. Jak poinformowała prokuratura, celem zamachu miał być sejm podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów; zamachowiec uważał, że najlepszym momentem będzie rozpatrywanie projektu budżetu. Zamierzał zdetonować cztery tony materiałów wybuchowych, umieszczonych w samochodzie.
- Podejrzany o przygotowywanie zamachu na władze państwowe kierował się motywami o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim, osoby sprawujące władzę określał jako "obce" - poinformował na konferencji prasowej w centrali ABW prok. Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która nadzorowała działania ABW od 5 listopada. - Uważał, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza w naszym kraju zmierza w złą stronę z uwagi na fakt, że w zasadzie wszystkie stanowiska rządowe, władcze i władzę sprawują osoby, które on określał mianem "obce". Nie są to w jego opinii prawdziwi Polacy - mówił prokurator.
Jak dodał, podejrzany nie należy do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Śledczy dotychczas nie ustalili, by miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi.
Prokuratura podała, że podejrzany przyznał się do części zarzutów - do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji - celem miało być przeprowadzenie zamachu. - Natomiast stwierdził, że jego motywacja i jakby przystąpienie do tych działań nie wynikało bezpośrednio z jego woli, tylko działał niejako siłą sugestii innych osób - powiedział prokurator. - Mamy wskazanie na tę jedną osobę, którą on wymienia, jako tę, która go miała inspirować - dodał.
Zarzut przygotowań do zamachu na prezydenta, rząd i sejm, jaki postawiła prokuratura, wynika z art. 128. Kodeksu karnego. Przewiduje on karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu dla tego, kto czyni przygotowania do przestępstwa "usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej". Inny zarzut dotyczy przygotowań do "eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwo palnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii" - za co grozi do trzech lat więzienia.