PolskaNie przesadzajcie z kłamstwami

Nie przesadzajcie z kłamstwami

Kogo ma chronić "ochrona zasad etyki dziennikarskiej" wpisana do ustawy o KRRiT przez Samoobronę? - Andrzeja Leppera pyta Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty" TVN.

Nie przesadzajcie z kłamstwami
Źródło zdjęć: © PAP

Lubi pan dziennikarzy, panie przewodniczący?

- Dlaczego nie? Lubię.

Ja myślę, że pan lubi, dzięki nam pan tak znakomicie funkcjonuje w życiu publicznym. A czy pan ich, nas, szanuje?

- Szanuję, kiedy widzę, że jesteście obiektywni, że nie przesadzacie z kłamstwami na nasz temat.

A może lubi nas pan i szanuje tylko wtedy, gdy dobrze mówimy o panu i Samoobronie?

- Proszę pani, pani wie, że święty nie jestem. Moi ludzie też dawali sporo powodów do krytyki, ale czepianie się nas o kredyty? No, to już przesada. Mówiliście, że nabrali kredytów i teraz nie chcą oddać. Przecież tak nie można!

Oj, można!

- Banków pani nie zna? Nie wie pani, co z człowiekiem robią, jakie odsetki wlepiają?!

Zostawmy to, panie przewodniczący, bo nie dojdziemy do porozumienia. Zapytam więc, czy podoba się panu, jak Samoobrona jest pokazywana w mediach?

- No, jest już dużo lepiej, niż było.

Ale chyba dalej się panu to nie podoba, skoro chce pan wprowadzenia do ustawy medialnej dziwnego zapisu.

- Jakiego dziwnego?! Zna go pani?

Oczywiście. Proszę bardzo. "Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma inicjować i podejmować działania w zakresie ochrony zasad etyki dziennikarskiej". Tak to brzmi, prawda?

- Tak.

A o co chodzi i czemu to ma służyć?

- O, już widzę, co pani zaraz powie. Że cenzurę Lepper chce wprowadzić, że pozamykać was chce w więzieniach.

A nie jest tak?

- Ależ skąd! Niech pani nie ulega propagandzie.

No to po co ten przepis?

- Etyka to etyka. Wszyscy muszą etycznie postępować, a jak ktoś tak nie postępuje, to zostaje ukarany. Adwokaci mają swoje komisje etyki, my, posłowie, mamy komisję etyki. A wy co? Nic.

Jak to? Przecież mamy Komisję Etyki Mediów. Też jesteśmy oceniani przez własne środowisko.

- No i bardzo dobrze.

Więc po co ten zapis w ustawie?

- Wy przekazujecie ważne informacje, kształtujecie opinię społeczną. I ja jestem za tym, żeby ta wasza komisja współpracowała z Krajową Radą i w skrajnych przypadkach braku obiektywizmu czy zwykłego kłamstwa reagowała. No przecież jak o mnie "Gazeta Wyborcza" napisała, że ileś tam razy byłem u Jana Kobylańskiego - a nie byłem - to nikt się tym kłamstwem nie zajął. Albo sprostowania - jak są, to gdzie? Na ostatniej stronie są.

Zaraz, zaraz, ale co Komisja Etyki Mediów miałaby robić z Krajową Radą?

- Ustalić zasady współpracy i odpowiedzialności za słowo.

I co dalej? Ustalają współpracę i...?

- Opinia tego gremium byłaby ważna na przykład w sądzie. Gdybym ja się zdecydował wystąpić do sądu przeciwko "Gazecie Wyborczej" - czego nie zrobię, bo to za długo trwa - to wtedy sąd powinien wziąć pod uwagę opinię komisji, a także Rady. To ciało może też dziennikarzy poprosić o dyscyplinę.

Dyscyplinę? Chce pan założyć dziennikarzom kaganiec?

- Jaki kaganiec? Mnie chodzi tylko o to, żebyśmy się nawzajem szanowali, żebyście pisali prawdę, a nie kłamstwa.

Ale pan proponuje w tym ustawowym zapisie, żeby ochraniać zasady dziennikarskie. Ale przed kim?

- Przed nieobiektywnymi dziennikarzami...

I co, tacy nieobiektywni według pana dziennikarze będą wzywani na dywanik?

- Tłumaczyłem już, że niech najpierw wasza komisja etyki oceni postępowanie dziennikarza, a jeśli sprawy nie da się załatwić, to wtedy sprawę przejmie Krajowa Rada.

No, to mi już pachnie cenzurą. Bo co? Rada zakaże temu dziennikarzowi pisać?

- Kto może cenzurę teraz wprowadzić? Niech pani nie żartuje, pani poważną dziennikarką jest.

Ale media muszą być niezależne. Powołane przez polityków ciało nie może dziennikarzy wzywać ni stąd, ni zowąd na dywanik. To jest sprzeczne z zagwarantowaną przez konstytucję wolnością.

- Niech pani nie przesadza. Emocje są tu niepotrzebne. Przecież ten zapis dotyczy może jednego procenta z was.

Wystarczy.

- Ale my nie możemy się zgodzić na to, żeby pisano o nas nieprawdę.

Od tego są sądy. A wy nas straszycie utratą niezależności.

- A pani się przestraszyła Leppera?

Mnie niełatwo przestraszyć, ale tu nie chodzi o strach, ale o zasadę. Chcecie po prostu przejąć kontrolę nad mediami.

- Bo ustawę uchwalamy za szybko? Tak, słyszę to cały czas. A co by pani chciała? Mamy czekać, aż SLD obsadzi swoimi ludźmi Krajową Radę i wszystkie rady w mediach publicznych? Oni już, proszę pani, mieli swój czas.

I teraz przyszedł czas na was? Tak?

- Ta rada zawsze była partyjna. Szefowie telewizji zawsze byli partyjni. Bo co? Jak przychodzili, to zapominali, skąd przyszli?

To może trzeba tę Radę zlikwidować?

- A tak, jesteśmy za tym. Do likwidacji. Tylko widzi pani, woli politycznej nie ma.

A co się panu nie podoba w telewizji publicznej?

- Nie krytykujemy przecież, ale swoje wykazy mamy. Wykazy obecności na przykład w programach informacyjnych. Jesteśmy na szarym końcu. Czy ja nie miałem kampanii wyborczej? Oczywiście, że miałem, tylko nikt jej nie pokazywał. Do programów publicystycznych też nas nie zapraszają. Mają autorskie programy, ale jakaś miara musi być.

Etyczna miara, tak? Tak jak w ustawie chcecie zapisać?

- Ja nie odmawiam nikomu wolności. Ale nie można też jednych pomijać, a drugim dawać wszystko.

A komercyjne media też się panu nie podobają?

- Już bardziej, choć z tym waszym obiektywizmem też nie najlepiej jest.

No to teraz już rozumiem. Rada etycznie pogrozi nam palcem, wezwie na dywanik i będziemy grzeczni. Mówię panu, panie przewodniczący, to się nie uda.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)