Nie ma potwierdzenia oskarżeń Kurskiego
Czy przez sześć tygodni śledztwa znaleziono dowód, że PZU nielegalnie finansowało kampanię PO? - zadaje pytanie prok. Andrzejowi Szelidze "Gazeta Wyborcza". - Trudne pytanie - odpowiada prok. Andrzej Szeliga, szef Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Weryfikujemy to, co wynika z dokumentów.
Dziennik przypomina zarzuty posła PiS Jacka Kurskiego, który złożył doniesienie o nielegalnym finansowaniu przez PZU kampanii wyborczej Donalda Tuska. Miało to polegać na tym, że PZU po wycofaniu się z kampanii "Stop wariatom drogowym" sprzedało PO wykupione na nią billboardy za 3 proc. ich wartości.
Pośrednikiem miała być firma powiązana z synem b. polityka PO Andrzeja Olechowskiego. Kurski mówił o kilkunastu milionach strat. Prokuratorom oświadczył: Nie można wykluczyć, że dokumenty były niszczone. Tę ostatnią kwestię powtórzył prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. A minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pokazał, jak szybko miele papier niszczarka.
Nazwa kampanii nie została zmieniona. Firma syna Olechowskiego nie współpracowała przy niej. Plakaty "Stop wariatom..." wisiały na wykupionych billboardach. Dowodów na niszczenie dokumentów nie ma.
Jedynym świadkiem wspierającym wersję Kurskiego (choć nie w szczegółach) jest Włodzimierz Soiński, b. pracownik PZU, który z tymi rewelacjami zgłaszał się wcześniej do PiS.