ŚwiatNarodziny dynastii w Azerbejdżanie

Narodziny dynastii w Azerbejdżanie

Mieszkańcy Azerbejdżanu wybiorą nowego prezydenta kraju, dokonując - według wszelkiego prawdopodobieństwa - pierwszego na obszarze postsowieckim dynastycznego przekazania władzy.

Faworytem w wyborach jest 41-letni Ilham Alijew, syn dotychczasowego przywódcy i człowieka, który przez blisko 20 lat rządził wcześniej radzieckim Azerbejdżanem - Hejdara Alijewa.

80-letni ciężko chory weteran azerskiej polityki, będący u władzy od 1993 roku, udzielił poparcia swojemu następcy na początku października, gdy ogłosił, że wycofuje się z walki o trzecią kadencję.

"Naród Azerbejdżanu nie zmienił swojego wyboru dokonanego w 1993 roku" - komentuje prorządowy dziennik "Yeni Azerbaycan". "Precz z monarchią" - głosi nadtytuł towarzyszący każdemu wydaniu opozycyjnej gazety "Yeni Musavat".

Ilham, który dotychczas całą swoją karierę zawdzięcza ojcu, został w sierpniu pośpiesznie mianowany na stanowisko premiera i zarazem następcy przebywającego na leczeniu za granicą Hejdara Alijewa.

Sondaże, te robione przez prorządowe instytuty, dają Ilhamowi 67- procentowe poparcie, prognozując przy tym zaledwie kilkuprocentowy wynik jego głównych rywali: Isy Gambara, Etibara Mamiedowa czy Lali Szowket-Hadżijewej.

Przez całą kampanię wyborczą Ilham Alijew był wyraźnie faworyzowany przez państwowe media. Telewizja codziennie zamieszczała olbrzymie relacje z otwieranych przezeń fabryk i stadionów, zaś państwowa agencja AzerTAC przytaczała w całości po parę przemówień premiera dziennie.

Na opozycję nie zwracano uwagi. Gdy Isa Gambar zdołał zebrać w niedzielę 60-tysięczny tłum, AzerTAC poświęcił temu wydarzeniu trzy akapity, zaniżając liczbę uczestników do 8 tysięcy, zaś inna agencja Azerpress w ogóle nie odnotowała demonstracji.

Sztab wyborczy Gambara otwarcie mówi, że jeżeli Alijew junior istotnie wygra, oznaczać to będzie sfałszowanie wyborów. "W takiej sytuacji zastrzegamy sobie prawo do wezwania narodu, by wyszedł na ulice. "Nie zawahamy się tego uczynić" - powiedział rzecznik prasowy opozycyjnej partii Musawat, Mehman Dżawadoglu.

Obawy opozycji co do uczciwości środowych wyborów podziela także szef misji obserwacyjnej OBWE Peter Eicher, który mówił o takich elementach kampanii, jak "przemoc organów państwowych, przeszkadzanie opozycji w prowadzeniu kampanii wyborczej i zastraszanie jej zwolenników".

Według powszechnej opinii analityków, zwycięstwem Ilhama Alijewa zainteresowane są m.in. Stany Zjednoczone i Rosja, a także zachodnie koncerny inwestujące w wielomiliardowe programy wydobycia azerskiej ropy.

Głosowanie rozpocznie się w środę o godz. 8:00 czasu lokalnego (5:00 warszawskiego) i potrwa 11 godzin. Kandyduje ośmioro polityków. Uprawnionych do głosowania jest 4 mln 377 tysięcy wyborców. Wstępne wyniki powinny być znane w nocy ze środy na czwartek, zaś oficjalne rezultaty w ciągu najbliższych dni.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)