Największa w Polsce kolekcja wizytówek
Najstarsza została wydrukowana przed I wojną światową i była własnością baronowej Marii Miłkowskiej z domu Richthofen. Druga, równie wiekowa, pochodzi z roku 1932. To wizytówka Ewy Waranki z Ostrowskich-Bełzów, wnuczki Władysława Bełzy – autora wierszyka „Kto ty jesteś? Polak mały...”.
22.10.2005 | aktual.: 22.10.2005 10:16
Pierwszy bilet wizytowy dostałem podczas służbowego spotkania szesnaście lat temu – wspomina Zdzisław Mirecki. – Miałem zadzwonić do jego właściciela na następny dzień, w domu więc wszystko przepisałem do notesu a wizytówkę schowałem do kasetki stojącej na komodzie. Tam też wylądowała kolejna, którą dostałem dwa tygodnie później. Po roku, w kasetce był ich już kilkadziesiąt. Wtedy wpadłem na pomysł, aby je zbierać. Dziś pan Zdzisław, na co dzień pierwszy zastępca komendanta powiatowego policji we Lwówku Śląskim, jest właścicielem największej w Polsce kolekcji wizytówek. Ma ich blisko dziesięć tysięcy. Wszystkie posegregowane w klaserach według haseł: parlamentarne, rządowe, samorządowe, dyplomatyczne, mundurowe, nauczycielskie, mass media. Oprócz tych tradycyjnych, wykonanych na kartonikach, są też wizytówki sporządzone na blaszce miedzianej, jedwabiu, drewnie, a nawet na szkle.
Bilety wizytowe znano na długo przed wynalezieniem druku. Jako pierwsi zaczęli używać ich Chińczycy. Niewielkie, prostokątne, ręcznie zapisane kawałki jedwabiu do Europy przywiózł podróżnik Marco Polo. W Polsce pierwszymi, którzy powszechnie używali wizytówek byli posłowie Sejmu Czteroletniego. Były ręcznie kaligrafowane i często ozdobione roślinnymi ornamentami lub scenkami rodzajowymi. Na bilecie Tadeusza Kościuszki namalowana była armata. Pierwsze seryjnie produkowane wizytówki pojawiły się na początku XIX wieku we Włoszech. Drukowano je kursywą czyli pochylonym pismem, które do dziś uważane jest za najbardziej elegancki. W PRL-u, króko po II wojnie światowej ten niewielki kawałek kartonika uważano za arystokratyczne fanaberie. Dziś jest odwrotnie – brak wizytówki to powód do wstydu. O ile jeszcze nowo poznanej osobie można zapisać telefon na kawiarnianej serwetce, to w sytuacjach oficjalnych jest to dużym nietaktem. Edward Pietkiewicz, autor rozchwytywanej książki „Savoir vivre dla każdego” twierdzi, że
bilet wizytowy spełnia obecnie bardzo istotne funkcje. Informuje bowiem o osobie i reprezentowanej firmie, a także niezmiernie ułatwia nawiązywanie kontaktów zarówno towarzyskich jak i służbowych. Zdaniem Pietkiewicza im bilet prostszy, tym elegantszy. Dlatego powinno się unikać ozdobnych druków, które utrudniają szybkie odczytanie nazwiska, lub nazwy instytucji. Według obowiązujących kanonów bilety prywatne mężczyzn powinny mieć wymiary 9 x 5 cm, kobiet 7,5 x 5,5 cm.
W pierwszych latach kolekcjonowania pan Zdzisław wysyłał do znanych ludzi listy i prosił o ich wizytówki. Kilka lat temu o bilet wizytowy poprosił nawet Ojca Świętego. Okazało się jednak, że papież nie ma zwyczaju rozdawania wizytówek i z Watykanu nadszedł tylko obrazek z jego zdjęciem i podpisem. – Zdobywanie biletów ułatwia mi działalność w organizacjach społecznych PCK, ZHP, LOK a zwłaszcza IPA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Policji), w którym sprawuję funkcję wiceprezydenta International Police Association Sekcji Polskiej – mówi Zdzisław Mirecki. – I właśnie wizytówki otrzymywane od członków IPA, są jedynymi niepolskimi w moim zbiorze. Najcenniejsze są te, które kolekcjoner otrzymał osobiście od Aleksandra Kwaśniewskiego, kardynała Henryka Gulbinowicza, Daniela Olbrychskiego, prof. Stefana Stuligrosza, Wojciech Dzieduszyckiego i prof. Jana Miodka. W tej grupie jest też wizytówka śp. Marka Papały – byłego komendanta głównego policji z odręczną dedykacją. Obaj panowie byli bowiem przez trzy lata w jednym
plutonie podczas studiów w szkole oficerskiej.
Wojciech Chądzyński, (Polskapresse)