ŚwiatNagroda USA dla przyjaciół pokoju

Nagroda USA dla przyjaciół pokoju

Amerykański politolog, William Safire, w komentarzu na łamach piątkowego "International Herald Tribune"
napisał, że rozważana wizyta George'a W. Busha w Polsce będzie
swoistą amerykańską nagrodą dla przyjaciół pokoju i przeciwstawia
ją zaplanowanej na początek czerwca podróż prezydenta USA do
Rosji.

"Niezależnie od publicznego zbliżenia [z Putinem] - czytamy - Biały Dom zachowa jasną świadomość tego, że Stany Zjednoczone z Rosją w żadnym wypadku nie są sojusznikami".

"Atmosfera będzie zgoła odmienna, kiedy Bush uda się w dalszą drogę do Polski. W Warszawie czy Krakowie wymieni gorący uścisk dłoni z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, przywódcą, który - gdy trzeba było udzielić poparcia wojnie w celu usunięcia niebezpiecznej tyranii - miał niedawno odwagę, by rzucić wyzwanie Rosjanom na wschodzie oraz Niemcom i Francuzom na zachodzie".

"W czasie wojny w Iraku symboliczny kontyngent 200 polskich żołnierzy pomagał zabezpieczyć pola naftowe na południu kraju. W dowód wdzięczności koalicja powierza dzisiaj kilku tysiącom dalszych Polaków zaszczyt stabilizowania jednego z sektorów wyzwolonego Iraku(...). W geście, którego pełny sens mogą zrozumieć tylko mający dobrą pamięć historyczną Europejczycy ze wschodu, polski minister obrony uprzejmie zaprosił swego niemieckiego partnera do udziału w europejskich siłach pod polskim dowództwem. Podwładni znanego z antyamerykańskiej postawy kanclerza Gerharda Schroedera zawrzeli oburzeniem na myśl, że niemieccy żołnierze mogliby salutować polskim oficerom, i z gniewem odrzucili szczodrą polską ofertę".

"Oto ilustracja tego, jak zmienia się równowaga w sojuszu, który kiedyś nazywał się atlantyckim - pisze Safire. - Powojenna polityka amerykańska powinna nagradzać przyjaciół i przypominać innym, że czyny pociągają za sobą skutki. Ostatnie słowa nie są eufemizmem dla określenia, iż trzeba +karać naszych wrogów+. Francja i Niemcy są demokratycznymi państwami i nie chodzi o żadne ich ukaranie - lecz nieudzielenie im nagród, należących się tym, którzy poparli sprawę wolności".

"Zgodnie z tym nastąpi obecnie przemieszczenie i redukcja 120- tysięcznych wojsk USA w Europie(...) Pierwsza Dywizja Pancerna, obecnie w Iraku, nie powróci do baz w Niemczech. Inni żołnierze amerykańscy powiedzą +auf Wiedersehen+ i zaczną uczyć się polskiego, rumuńskiego, bułgarskiego i węgierskiego".

"+Polish jokes+ nie są już w modzie, zastąpiły je +French jokes+, dowcipy o Francuzach. Polsko-amerykańskie społeczności w uchodzących za twierdze Demokratów stanach Michigan, Wisconsin, Connecticut i Illinois będą promienieć dumą wobec nowej strategicznej wagi, jaką Bush przywiązuje dziś do kraju ich pochodzenia, tudzież finansowych gwarancji dla nowych kontraktów".

"Stanom Zjednoczonym opłaca się umacniać kraje, którym ufają. Nagrody Ameryki dla przyjaciół wolności będą sygnałem dla przyszłych przywódców w Berlinie, Paryżu i Moskwie, że krótkowzroczne działania polityczne pociągają długofalowe konsekwencje" - konkluduje William Safire.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)