Matka Mateusza zgłosiła się wieczorem. Wcześniej nie zgłaszała jego zaginięcia, bo jej syn miał jechać na trening i wrócić późno - powiedział Wypych.
Jak dodał, mama nie widziała syna, który był operowany, rozpoznała jednak jego ubrania. Zgadzał się też rysopis dziecka.
Do wypadku doszło o godz. 15.25. Chłopczyk wysiadł z tramwaju linii nr 5. Wpadł pod tramwaj, kiedy przebiegał przez torowisko - powiedział Wypych.
Dziecko zdołało pokazać na palcach, że ma 10 lat. W poważnym stanie zostało przewiezione do Centrum Pediatrii w Zabrzu, gdzie było operowane.