Muktada al‑Sadr gra "w kotka i myszkę"
Wojowniczy szyicki duchowny Muktada al-Sadr ma talent do osiągania porozumienia z przeciwnikiem w ostatniej chwili, kiedy ten jest o krok od zadania mu druzgocącego ciosu. Potem znów dmie w surmy bojowe. Sceptycy uważają, że Sadr postępuje w ten sposób, aby zyskać na czasie.
19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 16:53
Na początku tygodnia Sadr, otoczony w meczecie Alego w Nadżafie przez 2 tysiące żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej, wzywał swoich zwolenników do trwania na świętej dla szyitów ziemi "aż do ostatniej kropli krwi".
Jednak w środę Sadr zapowiedział rozwiązanie wiernej mu milicji. Deklaracja ta nadeszła kilka godzin po tym, gdy iracki rząd tymczasowy zagroził duchownemu i jego rebeliantom "lekcją, której nigdy nie zapomną".
Do czwartkowego południa duchowny nie spełnił tych obietnic, a rząd ponownie zagroził ostateczną rozprawą z Sadrem. Do późnego popołudnia uderzenie nie nastąpiło.
Trwające od 5 sierpnia oblężenie Nadżafu i manifestacje poparcia dla Sadra, odbywające się w co najmniej siedmiu innych irackich miastach, pokazały, że Sadr stał się ważną postacią w powojennym Iraku, choć wśród irackich szyitów, stanowiących 60% ludności kraju, ma zarówno admiratorów, jak i krytyków.
Pucołowata i brodata twarz Sadra stanowi dla Irakijczyków i dla świata najlepiej rozpoznawalny symbol oporu wobec irackiej władzy, choć jego Armia Mahdiego jest tylko jedną z wielu grup ścierających się z rządem Ijada Alawiego.
Sadr, na którym ciąży zarzut, iż w kwietniu zeszłego roku maczał palce w zabójstwie jednego ze swych rywali, proamerykańskiego duchownego Abdula Madżida al-Choia, zawdzięcza mocną pozycję wśród szyitów swemu ojcu, ajatollahowi Muhammadowi Sadikowi al- Sadrowi. Zginął on w 1999 roku, prawdopodobnie z rąk agentów Saddama Husajna. Zamordowali oni także dwóch starszych braci Muktady.
Od wiosny zeszłego roku 31-letni duchowny systematycznie zyskiwał zwolenników wśród cierpiących biedę i sfrustrowanych brakiem bezpieczeństwa mas szyickich, organizując pomoc medyczną i socjalną.
Kiedy na początku kwietnia tego roku ówczesny amerykański administrator Iraku Paul Bremer zamknął tygodnik Muktady "Al- Hawza" i aresztował jego bliskiego współpracownika, milicja Sadra, Armia Mahdiego, wszczęła rebelię.
Po kilku tygodniach krwawych starć bojowcy Armii Mahdiego i Amerykanie zawarli rozejm na początku czerwca. Wydawało się, że sadryści, którzy ponieśli ciężkie straty, dostali wystarczającą nauczkę. Jednak 5 sierpnia milicja Sadra na nowo podjęła walkę.
Miarą obecnej pozycji Muktady wśród irackich szyitów może być to, że najwyższy autorytet duchowy tej społeczności, wielki ajatollah Ali al-Sistani nie potępił jednoznacznie działań Armii Mahdiego, lecz poprzestał na wezwaniu obu stron, by "uszanowały świętość miasta (Nadżafu) i jego meczetów".