MSWiA: mimo próśb dostaliśmy tylko odpisy stenogramów
Polska komisja występowała do strony rosyjskiej o kopie nagrań rozmów kontrolerów i do dziś ich nie otrzymała; dostaliśmy jedynie odpisy stenogramów - wyjaśniła rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak.
Odniosła się w ten sposób do czwartkowego oświadczenia ministra transportu Rosji Igora Lewitina, który stwierdził, że "zapisy rozmów kontrolerów lotniska w Smoleńsku zostały oficjalnie przekazane stronie polskiej bezpośrednio po katastrofie".
- Od Rosji otrzymaliśmy jedynie odpisy stenogramów, a nam chodziło o kopie nagrań rozmów kontrolerów. Mimo że wielokrotnie o nie występowaliśmy, do dziś ich nie otrzymaliśmy - powiedziała Woźniak.
Dodała, że potwierdza to m.in. wykaz dokumentów, o które polska komisja występowała do Rosji, zawarty w polskim stanowisku do projektu raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), które zostało opublikowany wraz z raportem MAK.
Wypowiedź Lewitina miała związek z zapowiedzią szefa MSWiA Jerzego Millera, który przewodniczy polskiej komisji wyjaśniającej katastrofę smoleńską, że w przyszłym tygodniu upublicznione zostaną zapisy rozmów rosyjskich kontrolerów. Minister powiedział też, że nie jest to materiał otrzymany od Rosji, mimo że Polska o niego występowała.
Jerzy Miller wyjaśnił również, że nagranie uzyskane zostało dzięki pracy polskich ekspertów i dotyczy rozmów "prowadzonych na terenie lotniska Smoleńsk". Nie chciał jednak wprost ocenić, czy z nagrań można wnioskować, iż była wywierana presja na kontrolerów, by zgodzili się na lądowanie polskiego Tu-154 M.
Z kolei Lewitin w wydanym oświadczeniu wyraził zdziwienie, że w Polsce podważane są dowody na wywieranie presji na załogę Tu-154M przez "wysoko postawionych pasażerów". Odniósł się również do wypowiedzi polskiego przedstawiciela akredytowanego przy MAK Edmunda Klicha, który w środę publicznie przytoczył fragment rozmów kontrolerów lotniska w Smoleńsku. Stwierdził, że także przejrzał te materiały i może zacytować "jedno z kluczowych zdań, związanych z lądowaniem samolotu": "To decyzja międzynarodowego numer jeden" ("Eto reszenije mieżdunarodnogo nomier odin").
Pytany o tę kwestię Klich powiedział, że nie pamięta takiego zdania w materiałach, z którymi się zapoznawał. - Nie wiem, do czego się ono odnosi, albo kogo miałoby dotyczyć - dodał. Zaznaczył też, że Polska niczego nie podważa, ale ma uwagi, które powinny zostać uwzględnione. Podkreślił również, że jeśli mówi się o presji, pod jaką byli polscy piloci, to trzeba też odnieść do presji, pod jaką byli rosyjscy kontrolerzy. Inaczej ocena całej sytuacji będzie jednostronna.