Młodzi przeżyli śmierć Papieża mocniej niż starsi
Kwiecień 2005 roku był dla wszystkich
Polaków czasem wyjątkowym, ale Jan Paweł II i dni żałoby po nim
tylko u młodych pozostawiły niezatarty ślad, zarówno w
indywidualnej psychice, jak w świadomości pokoleniowej - uważa
prof. Hanna Świda-Ziemba ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej
w Warszawie. Według niej młodzi ludzie przeżyli śmierć Papieża
zupełnie inaczej niż starsze pokolenia.
30.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 18:04
W Polsce widzianej oczami socjologa moment śmierci Jana Pawła II oraz dni żałoby były czasem wyjątkowym, rządzącym się innymi prawami niż codzienność, świętem, odsłaniającym inny wymiar rzeczywistości, w którym wszyscy są razem, wszyscy są życzliwi i dobrzy dla siebie - powiedziała prof. Świda-Ziemba.
Nagłe przeniesienie tłumów ludzi "w prawa święta" umożliwiły: wstrząs i towarzysząca mu oprawa medialna. Śmierć Papieża-Polaka okazała się więc z jednej strony szokiem osobistym, z drugiej - bardzo nagłośnionym faktem publicznym - wyjaśniła.
Podkreśliła, że żadne święto nie może jednak trwać wiecznie. Święto kiedyś się kończy i bardzo szybko powracamy do codzienności, gdzie niewiele pozostaje z nauk Jana Pawła II dotyczących dobrych stosunkach międzyludzkich i miłości bliźniego - zaznaczyła.
Zdaniem Świdy-Ziemby, właśnie w ten sposób wydarzenia kwietnia 2005 roku przeżyli ludzie starsi. Oni weszli w święto i wyszli ze święta; teraz czasem próbują je na wszelkie sposoby przedłużać lub przywoływać, stąd pomysły nadawania ulicom i szkołom imienia Jana Pawła II- powiedziała.
Według niej zupełnie inaczej dni te zapisały się w pamięci młodego pokolenia, ponieważ młodzi inaczej podchodzili do osoby Jana Pawła II. Urodzili się, gdy trwał już jego pontyfikat, dla nich więc Papież-Polak był "od zawsze". Nic dziwnego, że tak głęboko przeżyli jego odejście i tak bardzo ją - wspólnie - opłakiwali. Widząc to media i niektórzy socjologowie ogłosili narodziny "pokolenia JP II", przesiąkniętego naukami i przejętego postawą papieża.
Czy "pokolenie JP II" istnieje naprawdę? To tylko część prawdy o młodych ludziach- sądzi prof. Świda-Ziemba. Nieprawda, że wszystkie wartości i postawy łączące się z osobą Papieża "obudziły się" w młodych w momencie jego śmierci. One były w nich zawsze, tylko wcześniej nie należały do kodu komunikacji zbiorowej młodzieży - tłumaczy socjolog.
Młodzi ludzie jeszcze za życia Jana Pawła II wymieniali go jako swój jedyny, oprócz rodziców, autorytet we współczesnym świecie. Jan Paweł II wzbudzał podziw zarówno wierzących, jak niewierzących. Nawet jeśli młodzi nie zawsze zgadzali się z jego poglądami, zwłaszcza jeśli chodzi o antykoncepcję, bardzo podobał im się jego stosunek do innych religii, do ludzi, życia. Papież symbolizował to, co współczesny młody Polak zawsze cenił, ale prywatnie - tłumaczy Świda-Ziemba.
Rozdźwięk w młodym pokoleniu polegał jednak na tym, że inaczej prezentowało się ono "na zewnątrz", a inaczej postrzegało samo siebie.
Młodzi postrzegali swych rówieśników jako dążących do sukcesu, inwestujących w siebie, atrakcyjnych, przebojowych. Nie rozmawiali więc ze sobą o prywatnych, skrywanych wartościach, tak odmiennych od tych narzucanych przez rodziców i media- wyjaśnia Świda- Ziemba.
Dopiero 2 kwietnia 2005 roku stało się dla nich jasne, że ich rówieśnicy także cenią sobie cechy takie jak wrażliwość, uczciwość, otwartość, altruizm. Wtedy młodzież zjednoczyła się. Wspólnie przeżywała te dni, nie bała się okazać emocji- podkreśla badaczka. Jej zdaniem, nie można jednak postrzegać młodych jako pokolenia "całego przenikniętego Janem Pawłem II".
To tylko jeden z rysów tego pokolenia, które jest bardzo zatroskane bezrobociem, ale też lubi intensywnie "poimprezować". Znajduje się raczej gdzieś pomiędzy "pokoleniem CV", a pokoleniem JPII - wskazuje Świda-Ziemba.
Według niej to właśnie u młodych Jan Paweł II pozostanie jako trwały element psychiki indywidualnej. Dla starszych oznacza on tylko przeżywanie kolejnych "świąt": kiedyś były nimi papieskie pielgrzymki do Polski, w 2005 roku czas śmierci i żałoby, a teraz - zbliżająca się rocznica śmierci.
W maju swój przyjazd do Polski zapowiedział następca Jana Pawła II, papież Benedykt XVI. Świda-Ziemba uważa, że Polacy przyjmą go dobrze, życzliwie. Może już tylko bez tego wielkiego entuzjazmu, ponieważ Benedykt XVI to jednak inna osobowość i nie Papież-Polak.
Następca Jana Pawła II nie jest jednak dla nas kimś "obcym" - zastrzegła. Ludzie wiedzą, że blisko współpracował z Janem Pawłem II, że stara się mówić po polsku, przyjeżdża do nas na pielgrzymkę śladami swego poprzednika. Polacy na pewno pójdą go zobaczyć. Pokieruje nimi ciekawość, a przede wszystkim szansa na przeżycie kolejnego święta, które jest im po prostu potrzebne- podkreśliła Świda-Ziemba.