W polskich pociągach panuje niemożliwy do zniesienia ścisk. W 6-osobowym przedziale gniecie się 8 osób. Korytarze wagonu szczelnie wypełniają podróżni. Ludzie zajmują miejsca w toaletach, żeby tylko dojechać do wybranej stacji. Jak w ogóle taki pociąg podstawią...
Czyja to jest wina? – Pasażerów! – mówi minister Cezary Grabarczyk w radiu RMF. – To oni podejmują decyzję o tym, jaki środek transportu wybrać i kiedy rozpocząć podróż – tłumaczy polityk PO.
– Muszą liczyć się z tym, że podejmując decyzję w ostatniej chwili, może się okazać, że w składach może brakować miejsc, które objęte są rezerwacją. A w składach, w których nie ma tej rezerwacji, może też miejsc brakować – wyłuszcza z rozbrajającą logiką minister.
Pierwsze efekty ministerialnego sposobu myślenia o kolei już widać. Według danych Urzędu Transportu Kolejowego, w 2010 roku pasażerów na polskiej kolei było mniej o prawie 8 procent z porównaniem z rokiem 2009. Trudno się im dziwić, skoro co czwarty pociąg spóźnił się, a po kraju jeżdżą zabytkowe 30-letnie wagony.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Richard Pipes: Nie obrażajcie się na Rosję