Minister Wassermann nie zjawił się na posiedzeniu mediacyjnym
Po raz drugi nie doszło do posiedzenia mediacyjnego w procesie o pomówienia, który z prywatnego aktu oskarżenia wytoczył obecny minister-koordynator do spraw służb specjalnych Zbigniew Wassermann mieszkance Nowej Huty, Wandzie Gąsior. Sprawa dotyczy nieprawidłowości i nieporozumień przy budowie domu dla Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety.
10.12.2005 | aktual.: 10.12.2005 14:12
Jak wyjaśnił dziennikarzom prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, który reprezentuje oskarżoną do mediacji nie doszło z powodu nieobecności ministra Wassermanna. W istocie mediacja się nie rozpoczęła, bo polega ona na tym, że strony osobiście się spotykają. Szkoda, że minister nie przyszedł, ale rozumiem, że chce do mediacji przystąpić, a pani Gąsior bardzo chce - powiedział.
Wanda Gąsior powiedziała dziennikarzom po wyjściu z sądu, że minister Wassermann przysłał swojego pełnomocnika, adwokata Łukasza Woźniaka.
Pełnomocnik myślał, że to jest pojednanie i wysuwał najrozmaitsze propozycje, które nie zostały przyjęte, bo to nie miejsce na to, żeby propozycje wysuwał adwokat - relacjonowała kobieta. Według niej, pełnomocnik Wassermanna zaproponował m.in. "wyrażenie ubolewania" przez oskarżoną kobietę.
Dodała ona, że pani mediator wyjaśniła stronom na czym polegają mediacje, jako nowe zjawisko w polskim sądownictwie. Ma też zostać wyznaczony nowy termin posiedzenia mediacyjnego, najprawdopodobniej w przyszłym miesiącu. Ja na ten termin przyjdę, nie jestem pieniaczką i wcale mi się nie uśmiecha procesowanie na oczach całego świata - zapowiedziała.
Akt oskarżenia powstał, gdy w ubiegłym roku do ówczesnego posła dotarły pisma, jakie Wanda Gąsior wysłała do dziennikarki telewizyjnej Elżbiety Jaworowicz i prezesa TVP. Kobieta pisała w listach o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu przez swojego zięcia dla posła Wassermanna.
Proszony przez TVP o ustosunkowanie się do zarzutów poseł uznał się za pomówionego przez kobietę i sporządził przeciwko niej prywatny akt oskarżenia, dołączając kopie innych listów, które wysłała 75-letnia emerytowana nauczycielka historii do osób publicznych. Akt oskarżenia trafił do sądu w Warszawie, a następnie, po kilku miesiącach, do Sądu Rejonowego dla Krakowa Nowej Huty.
W sprawie budowy domu dla ministra śledztwo prowadzi krakowska prokuratura. Postawiła już przedsiębiorcy Januszowi D. zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania uszczerbku na zdrowiu oraz oszustwa na kwotę 30 tys. zł. Pięciu innym osobom prokuratura zarzuciła nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Podejrzanymi są podwykonawca i jego pracownicy oraz dwie osoby, które przeprowadzały kontrolę instalacji elektrycznej przed dopuszczeniem jej do użytkowania.
Powodem zarzutów jest zarówno wadliwa instalacja wanny z hydromasażem, której zalanie wodą mogło spowodować porażenie prądem, jak też szereg innych usterek, które wykazali biegli w kilku ekspertyzach, m.in. wadliwa i niezgodna z projektem konstrukcja i pokrycie dachu oraz usytuowanie wjazdu do garażu. Jak podaje prokuratura, zdaniem biegłych, łączny koszt usuwania stwierdzonych wad przekracza 120 tys. zł.
Elementem sporu jest także pozew wykonawcy przeciwko właścicielowi domu o zapłatę 40 tys. zł. Sprawa od kwietnia zeszłego roku toczy się w wydziale cywilnym Sądu Okręgowego w Krakowie.