PolskaMinister Religa chce "nocnej prohibicji"

Minister Religa chce "nocnej prohibicji"

Za ograniczeniami w sprzedaży
alkoholu nocą opowiedział się w środę minister zdrowia Zbigniew
Religa. Tzw. nocna prohibicja miałaby w pierwszej kolejności
dotyczyć sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Za zły pomysł
minister uznał natomiast wprowadzenie bonu zdrowotnego.

04.10.2006 | aktual.: 06.10.2006 11:33

Zdaniem ministra zdrowia, dostępność alkoholu w Polsce o każdej porze dnia i nocy to "zaproszenie do picia alkoholu". Są miejsca, w których ja nie widzę żadnego uzasadnienia, by można tam było sprzedawać alkohol - na stacjach benzynowych. Trzeba by się też zastanowić nad innymi, np. sklepami nocnymi - powiedział Religa.

Wydaje mi się, że część osób, napotykając na utrudnienia, zrezygnuje z alkoholu, nie kupi go - dodał, zastrzegając że jest to jego "osobiste spojrzenie".

Minister zapowiedział, że będzie dążył do wprowadzenia swojej koncepcji w życie, ale ostateczna decyzja należy do rządu. Liczy się też z możliwym sprzeciwem ministra finansów w tej sprawie. Minister finansów zaraz powie, że zmniejszą się wpływy do budżetu. To są trudne decyzje - mówił.

Religa przypomniał, że po obniżeniu w 2002 r. akcyzy na alkohol, nastąpił znaczący wzrost jego spożycia. Dzięki prohibicji będziemy mieli mniej uzależnionych i mniej chorób związanych z piciem alkoholu. Musimy więc wybierać. Ja osobiście wybieram zdrowie Polaków - dodał.

Szef resortu zdrowia skrytykował też koncepcję bonu zdrowotnego, za wprowadzeniem którego opowiada się m.in. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL). Zakłada ona, że bon zastąpiłby składkę zdrowotną, a każdy obywatel sam wybierałby, do jakiego towarzystwa ubezpieczeniowego ma on trafić. To nie jest dobry i mądry pomysł. Tak długo, jak ja będę ministrem, ta sprawa na pewno nie będzie brana pod uwagę - zapewnił minister.

System bonów zdrowotnych miałby zapewnić pulę tzw. świadczeń priorytetowych, które byłyby w całości opłacane w ramach bonu. Pozostałe świadczenia pozostałyby płatne. Bezgotówkowy bon każdy obywatel przekazywałby wybranej przez siebie firmie ubezpieczeniowej, jako swoją składkę. Określone sumy pieniędzy trafiałyby do tych firm z budżetu, w zależności od liczby zgromadzonych przez nie bonów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)