Minister obrony wziął się za starych wojskowych
"Dziennik" pisze, że minister obrony Radosław Sikorski wpadł na skuteczny pomysł, jak pozbyć się z wojska kadry z czasów PRL. Ten pomysł to obowiązkowy egzamin ze sprawności fizycznej.
Gazeta pisze, że poprzeczkę ustawiono wysoko. Marszobieg na 3 kilometry, bieg na kilometr, biegi zygzakiem, podciąganie się na drążku i skłony. Do tej pory w zaliczeniu testów przeszkadzała wielu oficerom nadwaga. Ministerstwo przymykało na to oczy, ale teraz to się zmieniło. Pierwsze egzaminy właśnie się skończyły. Jesienią odbędą się kolejne. Wezmą w nich udział ci, którzy nie przystąpili do czerwcowych testów. Według "Dziennika", nie ma możliwości zaliczenia egzaminów po znajomości. Ci, którzy nie zdadzą, mogą zostać uznani za niezdolnych do służby.
Żołnierze twierdzą, że średnio wysportowany człowiek może zaliczyć egzamin bez większego wysiłku. Jednak dużo gorzej jest ze starszymi oficerami, którzy boją się teraz utraty pracy. Ale właśnie o to chodziło ministrowi - konkluduje "Dziennik". (IAR)