Miller: w parlamencie nie można kupić ustawy
"W polskim parlamencie nie można kupić ustawy" - powiedział premier Leszek Miller przed sejmową komisją śledczą. Premier Leszek Miller ponownie stawił się w poniedziałek przed sejmową komisją śledczą, aby złożyć zeznania w sprawie Rywina. W sobotę podczas pierwszego dnia przesłuchań Miller oświadczył, że nigdy nie wysyłał Lwa Rywina do kogokolwiek.
28.04.2003 | aktual.: 28.04.2003 10:17
Miller wyraził nadzieję, że wkrótce przyjęte zostaną nowe regulację do walki z korupcją, które są przygotowywane - między innymi - przez obecny rząd. Dodał, że wszyscy podejrzani o tego działania korupcyjne powinni odpowiadać przed wymiarem sprawiedliwości. "Polski system prawny jest wystarczająco skomplikowany i przejrzysty, by korupcyjny zakup ustawy nie był mozliwy" - powiedział Leszek Miller. Ostatnie badania wskazują, że poziom korupcji w Polsce jest bardzo wysoki w porównianiu ze średnią światową.
Premier powiedział też, że w jego kancelarii nie są nagrywane rozmowy telefoniczne a spotkania się są rejestrowane w żaden inny sposób. Pytanie to zadał przed Komisją Śledczą poseł PiS Zbigniew Ziobro.
Poseł Ziobro chciał także wiedzieć, czy osoby które wchodzą do kancelarii premiera sa w jakiś sposób rejestrowane. Premier odparł, że poseł pomylił go z szefem Biura Ochrony Rządu lub szefem ochrony kancelarii premiera, bo to leży w ich kompetencjach. "Rozumiem że pan takiej wiedzy nie posiada?" - pytał poseł Ziobro. - "Nie posiadam także wiedzy o układzie in funkcjonowaniu sprzątaczek" - odparł Leszek Miller.
Atmosfera przesłuchania jest wyraźnie napięta. Na wezwanie posła Ziobro by się nie denerwował, premier odparł, że jego rozmówca nie jest w stanie ani go dotknąć ani obrazić.
Według "Gazety Wyborczej", Rywin oferując Agorze zmiany w noweli o radiofonii i telewizji umożliwiające jej zakup Polsatu w zamian za łapówkę, powoływał się na premiera.
Szef rządu powiedział, że nie potrafi w sposób sensowny wyjaśnić afery. Podkreślił też, że staje przed komisją w roli poszkodowanego.
Premier zaprzeczył, by istniał "skrywany cel" rządu związany z nowelizacją ustawy o rtv. Przekonywał też, że projekt nie był wymierzony szczególnie w Agorę.
Miller wyjaśniał również dlaczego nie zgłosił sprawy do prokuratury. Podkreślił, że w jego głębokim przekonaniu, złożenie zawiadomienia o przestępstwie wymaga stosownego uzasadnienia. Jak zaznaczył, "ważne jest nie tylko pozyskanie jakiejś wiadomości, ale też ocena jej wiarygodności i prawdopodobieństwa".
"Ja oceniałem, że ta historia jest nieprawdopodobna i niewiarygodna - podkreślił premier.
Nieprzekazanie sprawy do prokuratury - to główny zarzut, jaki był podnoszony w stosunku do premiera.
Premier zeznał, że kilkakrotnie rozmawiał z prezydentem o sprawie Rywina. "Pan prezydent nie miał wątpliwości, że opowieść o wysłaniu przeze mnie Rywina do Agory jest nieprawdziwa. Podobnie jak sensacje na temat oferty finansowania SLD w wyniku tej transakcji. W tej sprawie niepotrzebne były między nami żadne dodatkowe wyjaśnienia" - oświadczył szef rządu.
Miller poinformował, że o treści notatki, jaką Rywin przekazał prezydentowi pod koniec lipca ub.r., dowiedział się w marcu tego roku.
Szef rządu oświadczył również, że nigdy nie utrzymywał kontaktów towarzyskich czy osobistych z Rywinem i nie był na jego działce na Mazurach. Podkreślił, że ich spotkania miały charakter formalny, i że nigdy nie rozmawiali o nowelizacji ustawy o rtv.