Miliony wyparowały z kolei
Kilku menedżerów PKP Cargo, spółki
specjalizującej się w przewozie towarów, oskubało swoją firmę na
20 mln zł - dowiedział się "Dziennik".
Na zlecenie kilku członków ścisłego kierownictwa PKP Cargo, spółka kupowała niepotrzebne jej szyny, a następnie odsprzedawała innym firmom. Na podejrzanych transakcjach straciła grube miliony.
Przekręt nie byłby możliwy, gdyby nie to, że PKP Cargo to kura znosząca złote jaja. Firma ta w odróżnieniu od większości spółek Grupy PKP zarabia niezłe pieniądze: w minionym roku w jej kasie pozostało blisko 20 mln zł zysku, a w pierwszym półroczu tego roku blisko 30 mln zł - podaje gazeta. Przy tak wysokich dochodach spółkę było stać na kosztowne zakupy. Posłużyły one do przeprowadzenia nielegalnych transakcji, w które zamieszanych jest co najmniej siedem osób.
Pod koniec ubiegłego tygodnia sprawa trafiła do prokuratury. Wniosek złożył prezes PKP Cargo Władysław Szczepkowski. Jak do tego doszło? - zastanawia się gazeta.
Na początku roku Szczepkowskiemu, świeżo upieczonemu prezesowi Cargo, podwładni podsunęli do podpisania dokumenty ze wstecznymi datami. Chodziło w nich o zakup szyn od prywatnej spółki Antra z Rudy Śląskiej. Prezes zdziwił się, bo Cargo prawie wcale nie potrzebuje szyn, a w kwitach była mowa o zamówieniach na tysiące ton. Szczepkowski zlecił kontrolę.
Inspektorzy zakończyli pracę w lipcu i sporządzili raport, do którego dotarł "Dziennik". Wynika z niego m.in., że kilku menedżerów Cargo kupowało od Antry szyny od października 2004 r. W sumie wydali 82 mln zł. Łamali przy tym wszelkie zasady, jakich należy się trzymać przy tego rodzajach zakupach. Robili wszystko, by to właśnie Antra dostarczała ich spółce szyny. Szyny kupowano od pośrednika, choć można je było nabyć bezpośrednio od producenta za cenę od 2 do 5% niższą. To oznacza, że PKP Cargo straciło na tych transakcjach nawet 20 mln zł. (PAP)