Michał Dworczyk czuje się "głęboko niekomfortowo". Polityk o ataku hakerskim
Szef kancelarii premiera udzielił wywiadu, w którym szeroko komentował sprawę ataku hakerskiego na swoją prywatną skrzynkę mailową. Polityk mówił m.in. o białoruskich wątkach sprawy i odpierał zarzuty o prowadzenie służbowej korespondencji z prywatnej skrzynki.
21.06.2021 08:27
- Jak się czuję jako cel ataku? Myślę, że tak jak każdy w mojej sytuacji, czyli głęboko niekomfortowo - powiedział Michał Dworczyk w wywiadzie dla "Wprost". - Jest wiele przykładów polityków, którzy z dnia na dzień odchodzili. Pewnie wiele osób będzie się starało, żeby ta sprawa żyła - stwierdził pytany, czy sprawa może oznaczać koniec jego politycznej kariery.
Michał Dworczyk. Mieliśmy zerwać kontakty?
Szef Kancelarii Premiera odniósł się do zarzutów o prowadzenie korespondencji służbowej przy użyciu prywatnej skrzynki mailowej. Po raz kolejny podkreślał, że w przechwyconych mailach nie było żadnych materiałów obłożonych klauzulą tajności, choć przyznał, że treść niektórych wiadomości może być politycznie wrażliwa. Zaznaczył, że używał skrzynki prywatnej z uwagi na pełnienie kilku funkcji jednocześnie. - Pragnę podkreślić, że nie jest to złamanie żadnych obowiązujących przepisów - zapewnił.
Dworczyk wyjaśniał również, kim są Tomasz Fill i Mariusz Chłopik, którzy mieli doradzać premierowi. Wyjaśnił, że to wieloletni znajomi ze środowiska harcerskiego. Pytany to, co sprawia, że znaleźli się w gronie doradców premiera, wskazał na zaufanie. - Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Mieliśmy zerwać kontakty ze znajomymi? Tym bardziej że nie brali udziału w żadnych służbowych naradach - dodał.
Zobacz też: Nowa pogoda długoterminowa. Jakie będą wakacje? IMGW ujawniło prognozę
Wojsko przeciwko strajkom kobiet? "Nikt nie miał takich pomysłów"
Szef KPRM skomentował również doniesienia o tym, że w przechwyconej przez hakerów korespondencji znalazły się sugestie, by skierować wojsko do rozpędzania demonstracji organizowanych przez Strajk Kobiet.
- Nikt nie miał takich pomysłów. Ale nic więcej na ten temat nie powiem, ponieważ mamy do czynienia z atakiem cyberprzestępców, którzy postawili sobie cele wprowadzenia zamieszania i destabilizacji sytuacji politycznej - powiedział dla "Wprost".
Zasugerował, że pojawienie się takich rewelacji było dokładnie tym, co chciały osiągnąć osoby stojące za atakiem. Zaznaczył, że celem takich działań jest dezinformacja poprzez publikowanie zmanipulowanych i zupełnie nieprawdziwych informacji. - Agresorzy próbują uzyskać potwierdzenie autentyczności jakiejś treści, żeby później sugerować, że wszystko, co publikują, jest prawdziwe. Nie będziemy się wpisywać w ten scenariusz - stwierdził.
Michał Dworczyk wskazuje na Rosję
Polityk mówił również o tajnym posiedzeniu Sejmu, na którym posłowie mieli usłyszeć z ust Jarosława Kaczyńskiego, że Rosja szykuje się do wojny z Polską. Dworczyk ocenił, że wicepremier nie miał w zamiarze kogokolwiek przestraszyć, tylko podzielił się wnioskami z analizy geopolitycznej. - Faktem jest, że Federacja Rosyjska jest krajem nieprzewidywalnym, który zachowuje się agresywnie wobec swoich sąsiadów - skomentował.
Pytany o to dlaczego Rosji miałoby zależeć na przechwyceniu właśnie jego skrzynki mailowej, Dworczyk wskazał swoją działalność związaną z Białorusią. - Od lat jestem związany ze wspieraniem przemian demokratycznych na terenach byłego Związku Sowieckiego, w szczególności na Białorusi. Od lat współpracuję z opozycją białoruską i z organizacjami zwalczanymi przez białoruskie władze. W czasie ostatniego kryzysu białoruskiego również byłem zaangażowany w działania Polski, jeśli chodzi o kwestie białoruskie - powiedział.
W jego ocenie, na takie motywacje hakerów wskazywać może również fakt, że hakerzy wzięli sobie za cel również inne osoby związane z Białorusią. Wskazał na Rafała Dzięciołowskiego, prezesa Fundacji Solidarności Międzynarodowej, wspierającej demokratyczną opozycję na Białorusi.