PolskaMatka ucznia nęka szkołę i grozi procesami

Matka ucznia nęka szkołę i grozi procesami

Jedna kobieta sparaliżowała życie kilku placówek. Zasypuje skargami i pismami szkołę, do której chodzi jej syn, urząd miasta, kuratorium, radnych., Samorządowe Kolegium Odwoławcze, prokuraturę i sąd. Uważa, że podstawówka jest źle zarządzana i zamierza zrobić z tym porządek.

22.10.2010 | aktual.: 25.10.2010 11:49

W gabinecie dyrektora SP nr 1 uzbierały się już dwa segregatory oraz zszywka różnych skarg, zażaleń i pism. Opatrzone są czerwonymi kokardkami, napisane na papierze ozdobionym w zielone listki, niebieskie motylki. Niektóre są opatrzone wizerunkiem kolorowych świętych Mikołajów. Autorka pism, pani Bogusława, matka jednego z uczniów w ten sposób próbuje zaprowadzić w szkole porządek. Mówi, że to społeczny monitoring. - Ta pani nas nęka - wzdycha dyrektorka szkoły, Elżbieta Migocka, pochylając się nad stosem papierów przysłanych przez matkę.

Cztery czy pięć spraw?

Pani Bogusława siedzi przed salą rozpraw w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Krakowie. Ciemne włosy, grzywka, spokojny rzeczowy ton. - W sumie wytoczyłam szkole pięć spraw - opowiada pani Bogusława. - Dwie toczą się przed sądem administracyjnym. Jedna dotyczy monitoringu, szkoła nie chce mi udostępnić nagrania. Druga - wymiany polsko-francuskiej - wylicza.

Trzecia sprawa o nieudzieleniu informacji publicznej trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Dotyczyła odmowy podania kobiecie informacji na temat liczby sierot i półsierot, uczących się w podstawówce. Potrzebowała tych danych gdyż, jak twierdzi, próbowała namówić sponsorów do pomocy tym uczniom. Czwarta sprawa, którą kobieta półtora roku temu zgłosiła do prokuratury, została umorzona. Czego dotyczyła? - O Jezu, nie pamiętam - przyznaje.- 18 punktów tam było, cała litania. Między innymi to, że dzieci zostały pobite. Czego dotyczyła piąta sprawa? Też nie bardzo pamięta. - To zostańmy przy czterech - macha ręką.

Szarpała nauczycielkę

- Jak ją widzę, od razu jestem zdenerwowana - nie ukrywa zastępca dyrektora, Marta Kowa-lkowska. Była wychowawczynią w klasie, w której uczy się dziecko pani Bogusławy. Została opiekunem klasy, bo żaden nauczyciel nie chciał. - Boją się tej pani- tłumaczy Kowalkowska. - Poprzednia wychowawczyni była tak zestresowana, że poszła na urlop dla poratowania zdrowia. Nauczycielka przyznała się później, że bała się przychodzić do szkoły i odczuwała bóle na tle nerwowym. Według dyrektorki szkoły i jej zastępczyni, matka ucznia jest agresywna wobec nauczycieli i pracowników szkoły. Obraża ich, grozi, nie szczędzi przy tym wulgarnych słów. - Raz powiedziała do mnie, że mi życie zatruje - opowiada Kowalkowska.

Kiedy napadła na jednego z nauczycieli, szkoła wniosła sprawę do sądu. - Została warunkowo umorzona na rok, a sąd nakazał oskarżonej przeprosić nauczycielkę - wyjaśnia Angelika Michalik z biura prasowego krakowskiego sądu. I dodaje, że choć sprawa została umorzona, wina pani Bogusławy jest tu niewątpliwa. Teraz sąd znów podjął postępowanie przeciw matce. Szkoła oskarżyła kobietę o stosowanie gróźb.

Rodzic wie lepiej

W 2009 roku syn pani Bogusławy odzywał się wulgarnie na świetlicy. Dostał uwagę. Jego matka stanęła w jego obronie. W piśmie do szkoły udowadniała nauczycielom, że słowo "zajebisty" nie jest wulgarne. To słowo "rozumiane jako określenie uczuć pozytywnych jak i negatywnych; stosowane zamiennie ze słowem bardzo" - tłumaczyła w skardze. I za słownikiem podawała znaczenia - "potocznie: fajny, duży, ogromny". Są też przykłady: "Romek kupił zajebisty rower! W okolicy wybudowano zajebisty blok."

Społeczny monitoring

Dyrektor szkoły podkreśla, że rodzice innych uczniów też mają dość. Już w 2008 roku napisali oficjalny list do szkoły , że są "zaniepokojeni zachowaniem pani Bogusławy". Podkreślają, że nie sposób się z nią porozumieć. Każda próba rozmowy przeradza się bowiem w awanturę, kończy wrzaskami i wybuchami agresji. Zdarzało się, że kobieta wychodziła z sali, trzaskając drzwiami. A w obecności rodziców obrażała nauczycielkę.

Według pani Bogusławy o żadnym nękaniu szkoły nie ma mowy. Swoją działalność określa zaś jako "społeczny monitoring". - Szkoła dobrze uczy, ale jest źle zarządzana - mówi kobieta. I wytyka dyrektorce m. in., a to że gaśnice są przeterminowane, że szkoła nie aktualizuje strony internetowej, a szafki, w których chowane są ubrania dzieci, mają popsute zamki. Kobieta bynajmniej nie sądzi, że obraża i wyzywa nauczycieli. - Raz tylko zdarzyło mi się w ferworze dyskusji powiedzieć nauczycielce na "ty" - przyznaje. I dodaje, że szkoła była potem wielce oburzona.

Nęka szkołę

W krakowskim wydziale edukacji matka ucznia jest dobrze znana.- Mamy już spory segregator spraw, które badamy na jej wniosek - informuje Jan Żądło, dyrektor wydziału. Przyznaje, że część skarg rzeczywiście jest uzasadniona. - Zawsze można znaleźć jakąś nieprawidłowość, jak się długo szuka - zauważa. Jest przekonany, że takie obywatelskie monitorowanie utrudnia pracę podstawówki. - Ta pani zwyczajnie nęka szkołę - uważa.

Polecamy w wydaniu internetowym: www.krakow.naszemiasto.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (159)