Materska-Sosnowska: jestem przeciwnikiem "500 plus". Kik: PiS skuteczniejszy od opozycji
Nie ma żadnych badań, które by potwierdzały, że rozdawanie pieniędzy powoduje wzrost narodzin dzieci. Po drugie uważam, że nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze - to są nasze pieniądze - tak program 500 plus komentuje prof. Anna Materska-Sosnowska. Innego zdania jest prof. Kazimierz Kik. - Po raz pierwszy po 25 latach znalazł się rząd, który zajął się sprawami ludzi w potrzebie - mówi politolog w pogramie #dziejesienazywo.
Prowadzący program Paweł Lisicki przypomina argumenty opozycji, że "500 zł miało być na każde dziecko, a jest od drugiego".
- Ja w ogóle jestem wielkim przeciwnikiem tej obietnicy. Nie ma żadnych badań, które by potwierdzały, że takie rozdawanie pieniędzy powoduje wzrost nowych narodzin. Po drugie: uważam, że nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze - to są nasze pieniądze. Jeżeli dajemy do jednej kieszeni, to z drugiej trzeba wyjąć. Po trzecie: są lepsze metody kierowania pomocy do tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Punktowo powinny być te pieniądze przyznawane tym, którzy potrzebują, a nie wszystkim, bo za chwilę trzeba będzie podnieść podatki - tłumaczy prof. Anna Materska-Sosnowska.
Zdaniem prof. Kazimierz Kika, sondaż TNS Polska, w którym PiS uzyskał 40-procentowe poparcie, pokazuje bezradność opozycji. - Z działania opozycji nie ma żadnego konstruktywnego pożytku - jest tylko "nie, bo nie", próba zablokowania przejęcia pełnej inicjatywy przez rząd PiS. W tym kontekście PiS lepiej odczytuje oczekiwania społeczne - nie chodzi o 500 zł - tylko o zmianę filozofii myślenia rządu. Po raz pierwszy po 25 latach znalazł się rząd, który zajął się sprawami ludzi w potrzebie.